|
|
|
W pierwszym meczu nowego sezonu przed własną publicznością Sandecja Nowy Sącz tylko zremisowała z GKS Tychy.
Tylko zremisowała ponieważ nasi piłkarze nie wykorzystali aż dwóch rzutów karnych i zaprzepaścili szanse na zdobycie trzech punktów.
Bramki:
1:0 Matej Náther 31' (k)
1:1 Maciej Kowalczyk 36' (k)
Składy:
Sandecja: 1. Marek Kozioł - 20. Adrian Danek, 13. Róbert Cicman, 5. Dawid Szufryn, 33. Adrian Frańczak - 7. Maciej Bębenek, 9. Rudolf Urban (58', 17. Marcin Makuch), 11. Matej Náther, 15. Sebastian Szczepański (87', 14. Cheikh Niane), 8. Łukasz Grzeszczyk (82', 10. Fabian Fałowski) - 19. Mouhamadou Traoré.
GKS: 53. Marek Igaz - 18. Marcin Radzewicz, 19. Łukasz Kopczyk, 17. Mariusz Masternak, 28. Mateusz Mączyński - 7. Damian Szczęsny (64', 20. Pavol Ruskovský), 6. Mariusz Zganiacz, 27. Hubert Otręba (46', 14. Robert Dymowski), 8. Łukasz Bocian, 88. Marcin Wodecki - 11. Maciej Kowalczyk (76', 9. Paweł Smółka).
Żółte kartki: Cicman, Szczepański, Bębenek, Grzeszczyk - Bocian, Mączyński.
Czerwona kartka: Mateusz Mączyński (90. minuta, GKS, za drugą żółtą).
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław).
W 22. minucie Łukasz Grzeszczyk (Sandecja) nie wykorzystał rzutu karnego (strzelił obok słupka).
W 90. minucie Matej Náther (Sandecja) nie wykorzystał rzutu karnego (Marek Igaz obronił).
Więcej informacji w rozwinięciu wiadomości >> |
|
W 70. rocznicę Powstania Warszawskiego miejscowi kibice wywiesili transparent z hasłem „Pamiętamy”. Wraz z pierwszym gwizdkiem na stadionie zaczęto skandować „Cześć i chwała bohaterom”.
Obie drużyny rozpoczęły od wzajemnego 'badania się”. W 11. minucie groźnie zaatakowali goście. W zamieszaniu podbramkowym do piłki dopadł Łukasz Bocian, uderzył po ziemi ale Marek Kozioł był na posterunku i wybronił uderzenie. Kilka minut później uderzali gospodarze jednak fruwający Marek Igaz wybronił strzał. 21 minuta to rzut karny dla Sandecji. W polu karnym faulowany był Bębenek. Do piłki podszedł Grzeszczyk, który delikatnie mówiąc nie jest ulubieńcem miejscowych kibiców. - Puścili Legionistę – dało się szłyszeć na trybunach. I piłkarz z numerem 8 uderzając w prawy róg bramki... przestrzelił.
W 26 minucie sporo szczęścia mieli Biało-Czarni. Strzał Tyszan w dobrym stylu wybronił jednak Kozioł. Po pół godzinie gry w obrębie pola karnego faulowany był Traore. Sędzia po raz kolejny podyktował „wapno”, które na bramkę strzałem a'la Panenka zamienił Nather! 1:0 dla Sandecji! 6 minut później zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Sędzia bez namysłu podyktował... rzut karny, który na bramkę zamienił nie kto inny jak były zawodnik Sandecji i Kolejarza Maciej Kowalczyk.
W 52 minucie znów pokazał się Kowalczyk. Doświadczony snajper będąc już w polu karnym uderzył z prawej strony boiska po długim rogu ale zrobił to niecelnie. 3 minuty później na strzał z dystansu zdecydował się jeden z zawodników Sandecji jednak piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Po chwili Grzeszczyk fantastycznie uderzył na bramkę. Piłka leciała w samo okienko jednak w ostatniej chwili rękawicą musnął ją Igaz.
W 62 minucie aktywny Grzeszczyk posłał z lewej strony tzw. dochodzącą piłkę lecz nieznacznie przeszła obok słupka. 20 minut później na strzał z daleka zdecydował się Bębenek. Piłka zmierzała w kierunku bramki ale pewnie złapał ją golkiper tyszan.
W 92 minucie Traore próbował strzelać na bramkę, był jednak przewracany i wywalczył - oczywiście - rzut karny! Jedenastki nie potrafił jednak wykorzystać Nather, którty chyba zachłysnął się Panenką i znowu starał się posłać piłkę do bramki właśnie w taki sposób. - To są jakieś jaja – krzyczeli kibice po niewykorzystanej szansie na wygraną. Po chwili arbiter zagwizdał po raz ostatni. Meczem z GKS-em w roli pierwszego trenera sądeczan zadebiutował oficjalnie Jozef Kostelnik. Słowak był dość spokojny, nie krzyczał na swoich podopiecznych - zarówno w trakcie jak i po meczu.
źródło: własne / sadeczanin.info |
|
|