|
Forum kibiców Sandecji www.sandecja.org - forum kibiców Sandecji |
 |
Kibice - Wspomnień czar...
KrzysieKKS - Czw Kwi 25, 2013 22:55 Temat postu: Wspomnień czar... Do tematu skłoniła mnie dyskuja w tym dziale na temat picia itd... Ale przejdzmy do sedna sprawy. Myślę że każdy na tym forum zbierał/zbiera różne rzeczy tzn artykuły, inne materiały pisane, fotki z dawnych odległych nieco lat. Fajnie byłoby do tego czasem wrócić.
Gdzieś chyba podobny temat był ale nie mogę wygrzebać. A niech że ten dział żyje czyms pozytywnym :)
Ja mam starocie pisane przez kogoś, wygrzebane w necie z dobre 10 lat temu a powstałe jeszcze pare lat wcześniej.
Kodeks szalikowca - chuligana
Ciężko oddzielić zachowania chuligańskie od tych właściwych szalikowcom. Dlatego postanowiłem te dwie grupy, dla potrzeb kodeksu połączyć. Powiedzmy sobie szczerze i brutalnie, na dzień dzisiejszy żaden kodeks chuligana czy też szalikowca nie istnieje. Owszem istnieje mniej czy więcej zasad, mniej czy bardziej przestrzeganych, ale nie można nazwać tego kodeksem. Kodeks na dobrą sprawę nigdy nie istniał. W latach 70-tych i 80-tych szalikowcy bardziej byli skłonni przestrzegać jakiś zasad, ale ci "wtajemniczeni" stanowili mniejszość i o wizerunku szalikowca decydowali zapijaczeni żule i piknikowcy. Obecnie żule (poza kilkoma małymi miastami) nie mają nic do powiedzenia w młynie. jednak kodeksu nadal nie ma. Dlaczego nie ma, odpowiedź jest prosta. Kodeks to ograniczenia. Kodeks mówi, czego nie wolno robić. Tak więc ekipy przestrzegające kodeksu, w walce z ekipami mającymi go w dupie, z góry stoją na straconej pozycji. Wygrywają bardziej bezwzględni, pozbawieni zasad. Przykład to Kraków, Łódź, Trójmiasto - żadne zasady nie są przestrzegane. Porażka budzi złość i chęć odwetu, za wszelką cenę. Narasta spirala przemocy. Lekarstwem na to jest powszechne potępienie dla ekip nie stosujących przyjętych zasad, wyrzucenie jej poza nawias środowiska, pozbawienia wszelkich praw. Nie jest to możliwe, jak dotąd nie było takiego przypadku. W Polsce, swój broni swego, bez względu na to, co ziomal zmajstruje, i basta. Szalikowcy po prostu nawzajem się nie szanują, wszystko inne jest tego prostą konsekwencją. Skoro kodeks nie istnieje, po co o nim pisać. Pewnie bez sensu, ale spróbuje, opisać podstawowe zasady uznawane przez większość szalikowców.
1. Kibic nie współpracuje z Policją, nie szuka u niej ochrony przez innymi kibicami, w konflikcie kibic - Policja zawsze wspiera tego pierwszego (choćby był by to kibic z najbardziej znienawidzonej grupy). - Zasada jest w zasadzie przestrzegana, zaś jeśli ktoś kroi przedszkolaków lub piknikowców i potem oburza się, że Ci skarżą się Policji to jest sam sobie winny.
2. Przyśpiewkę "Czy przegrywasz czy też nie ja i tak kocham Cię, w moim sercu Zagłębie" wymyślili kibice Zagłębia Sosnowiec w czasach, gdy drużyny została rozwiązana, zaś na boiskach V ligi lulały się rezerwy drużyny. Hasło to stanowi najważniejszy punkt kodeksu fana: być na dobre i złe z klubem, niezależnie od postawy piłkarzy. Przy tym prawdziwy kibic identyfikuje się z nazwą drużyny, jej tradycją, barwami, herbem, a nie z piłkarzami, sponsorami czy działaczami, którzy często zmieniają się. Nie ma natomiast żadnej tolerancji dla sprzedawanych i ustawianych meczów, leniwych piłkarzy. Mogą przegrać, ale muszą walczyć. - Zasada przestrzegana przez większość szalikowców.
3. Walka między kibicami - chuliganami winna być prowadzona na gołe pięści lub w szczególnych przypadkach, za zgodą obu stron przy pomocy sprzętu. Bitwy powinno się przeprowadzać w ustronnym miejscu, aby nie wciągać do walki osób postronnych. Zasada absolutnie nie przestrzegana. Kibice walczą przy użyciu wszystkich dostępnych środków (jeszcze nie używają broni palnej, ale kto wie?). Wszelkie ustalenia i umowy są łamane, zaś ekipy łamiące zasady nie są przez nikogo zbytnio potępiane. Liczy się cel. Pokonanego nikt nie słucha. Wyżej cenione jest zwycięstwo choćby nie honorowe niż honorowa porażka.
4. Wrogim kibicom - nie można zabierać telefonów komórkowych, kurtek, butów i innych rzeczy nie związanych z kibicowaniem - kibice nie są złodziejami. Zasada nie przestrzegania, obecnie kroi się wszystko: pieniądze, zegarki, kurtki, telefony, aparaty fotograficzne. Niektóre ekipy wręcz szczycą się tym, ile skroili pieniędzy - inni tego nie potępiają.
5. Gdy wrogi kibic odda szalik lub flagę i nie ma ochoty na walkę należy go puścić wolno, gdy jest sam przeciwko większej grupie można mu, co najwyżej zaproponować "solówkę". Nie można się znęcać nad pokonanym przeciwnikiem. Zasada nie przestrzegana. Bije się w kilku jednego (często przy użyciu sprzętu). Bije się często bardzo młodych kibiców (nie żadnych hools), potem szczyci się tym, iż wyprawiło się ich do szpitala.
6. Na meczach reprezentacji powinien być zachowany rozejm wśród kibiców - wszyscy dopingujemy jedną i tą samą drużynę. Zasada nie przestrzegana.
7. Szanować własne zgody i układy. Zgód nie wypierać się w żadnej sytuacji. Ostatnio na tym polu istnieją pewne niejasności. Szczególnie w dużych grupach istnieją podgrupy posiadające własne preferencję i prywatne kontakty. Czasami zdarza się też nieuznawanie, przez niektóre bojówki lub fan kluby, oficjalnych zgód. "
KrzysieKKS - Czw Kwi 25, 2013 22:59
Jeszcze jeden rodzyn :D i cytat jakże aktualny... :)
"...Wiadomo, iż większość działaczy jest skorumpowana. Ludzie ci przedtem działali w gospodarce, polityce gdzie korupcja jest normą. Tu jednak nie oszukują czegoś tak nieokreślonego jak Państwo, Fiskus czy Rząd, ale kibiców..."
Otoczenie szalikowców - wrogowie
Policja
Dla wszystkich szalikowców Policja jest największym wrogiem. W arsenale Policji na porządku dziennym znajdują się takie działania jak palowanie kibiców, wywożenie ich za miasto i wypuszczanie w lesie, czy dawanie alternatywy pałowanie albo kolegium. Bywały też przypadki, iż Policjanci proponowali kibicom "solówki" lub walkę grupa na grupę. Kibice takich propozycji nie przyjmują podejrzewając zresztą słusznie, iż w razie zwycięstwa zostaną aresztowani za pobicie Policjanta. Przy tym Policja czuje się całkowicie bezkarna, bowiem cokolwiek by nie zrobiła i tak całą winę dzięki dziennikarzom zrzuci się na kibiców. Inną metodą nękania kibiców przez Policję jest wrzucenie im do pociągu lub autobusu gazu łzawiącego. Policja często przejmuje od szalikowców zasady postępowania i bawi się na przykład w "krojenie" szali. Kibice usiłują bronić się przez Policją. Mniejszym grupom zazwyczaj się nie udaje. Na przykład prośby o pokazanie legitymacji kończą się alternatywą: "jak pokażę legitymację - pałowanie masz pewne". Skuteczną metodą na powstrzymanie agresji Policji jest wyciągnięcie aparatu fotograficznego. Dochodzi wówczas do prób prześwietlenia filmów, lecz agresja opada. Oto najważniejsze zasady względem Policji, obowiązujące w światku szalikowców.
- Nie wolno wydawać Policji nawet przeciwników z najbardziej antagonistycznych klubów. Szalikowiec nawet maksymalnie pobity, gdy proszony jest przez Policję o wskazanie sprawcy powinien milczeć jak grób.
- Stracone szaliki, flagi odzyskane przez Policję jako zhańbione ich ręką nie mogą być już wywieszane na stadionach. Ta zasad jak się zdaje nie jest bezwzględnie przestrzegana.
- Gdy dochodzi do interwencji Policji, gdy Policja bije szalikowców z nawet najbardziej znienawidzonego klubu obowiązkiem szalikowców jest podtrzymywać na duchu bitych, zaś obowiązująca w takich sytuacjach przyśpiewka brzmi: "Zawsze i wszędzie Policja jebana będzie".
- Szalikowiec ma swój honor i nie potrzebuje ochrony Policji. Szalikowcy szukający ochrony Policji narażeni są na największą pogardę. Wyżej ceniona jest nawet ucieczka szalikowca z pola walki niż tego typu działania.
- Nie przejmowanie się spisywaniem przez Policję. Ostatnio spisywanie i nagrywanie kibiców przyjezdnych stało się regułą.
Ochrona
Coraz częściej dochodzi do konfliktów kibiców z ochroną. Od ponad roku na większości stadionów Policja nie ma prawa wstępu na trybuny, pojawia się tam tylko wtedy, gdy dochodzi do zamieszek. Rolę Policji przejmuje, więc ochrona. Sprytne kluby obsadzają w tej roli swoich kibiców najlepiej z jakiejś bojówki. Taką strategię zastosowała najpierw Arka Gdynia, potem w jej ślady poszedł Lech Poznań i inni. Trzeba stwierdzić, iż od tego czasu na stadionie Lecha jest spokój. Ochrona jest skuteczna, choć czasami niekonwencjonalna. Gdy kibice Pogoni, goszczący na stadionie Lecha na wiosnę 1999 roku, rzucili na boisko race, porządkowi odrzucili palące się race w sektor 350-ciu przyjezdnych.
Działacze
Tylko w jednym są zgodni z szalikowcami. Chcą, aby drużyna odniosła sukces. Sposoby dojścia do tego, bardzo ich różnią i dlatego tak trudno im się ze sobą porozumieć. Wiadomo, iż większość działaczy jest skorumpowana. Ludzie ci przedtem działali w gospodarce, polityce gdzie korupcja jest normą. Tu jednak nie oszukują czegoś tak nieokreślonego jak Państwo, Fiskus czy Rząd, ale kibiców. Szalikowcy łatwo piętnują sprzedawanie meczu swojej drużyny, gorzej im dostrzec jak ich drużyna mecze kupuję. Ale nie ma się, czemu dziwić, szalikowiec jak każdy fanatyk i szowinista nie widzi zła w swoim gnieździe. Najczęściej do konfliktów między działaczami a szalikowcami dochodzi w przypadku transakcji "coś za coś", które w naszej lidze są bardzo częste. Należą do nich gra na remis (wy nam nie strzelicie gola, my wam nie strzelimy), puchar za ligę, czy na odwrót (wy nam odpuście w pucharze, my wam odpuścimy w lidze), mecze przyjaźni (my was nie będziemy faulować, wy nas nie będziecie). Takie transakcję, często korzystne z punktu widzenia drużyny, są nie do przyjęcia przez szalikowców, którzy wymagają od zawodników gry w każdym meczu na 100% możliwości. Odrębną grupą "działaczopodobną" są sędziowie, obserwatorzy, działacze PZPN-u szczebla centralnego lub okręgowego. Ta grupa jest wybitnie skorumpowana, powiązana siecią wzajemnych zależności, interesów, mętnych transakcji. Oszustwa są na porządku dziennym, obowiązuje zasadą solidarności środowiska. Pranie brudów następuję, gdy przekręty są na tyle bezczelne, że zaczyna być o nich głośno. Wówczas grupa dokonuję jakiś przypadkowych czystek i działań "pod publiczkę". Gdy wrzawa mija, znów zaczynają swoje brudne zabawy.
Dziennikarze
Jak dotąd w prasie pojawiło się zaledwie kilka sensownych artykułów o szalikowcach. Dziennikarze piszą o szalikowcach w dwóch przypadkach. W pierwszym opisują jakąś spektakularną zadymę na stadionie. Błądzą przy tym okrutnie, zwłaszcza mają kłopoty z przeniknięciem przyczyn takich a nie innych zachowań szalikowców. Za przykład może nam posłużyć słynne wbiegnięcie przez kibiców Legii na boisko w meczu Widzew - Legia w roku 1981. Wówczas ukazało się całe mnóstwo artykułów o tym wydarzeniu. W jednym z nich dociekliwy dziennikarz twierdził, iż Legioniści wbiegli na boisko, gdyż piłkarze Widzewa akurat przeprowadzał groźną akcję pod bramką Legii. Inny dziennikarz twierdził, iż kibice Legii chcieli dostać się do sektora klubu kibica Widzewa, a najkrótsza do niego droga wiodła przez środek boiska. Wreszcie trzecia wersja wymyślona przez pracowitych dziennikarzy, to taka, iż Legioniści byli tak pijani, iż na boisko wbiegli, bo taką mieli akurat w tej chwili fantazję. Żaden z dzielnych dziennikarzy nie zauważył, iż Legioniści wbiegając na boisko ratowali swoja skórę, a może nawet życie i uciekali przez atakującymi ich przeważającymi siłami "Ełkaesiaków". Dziennikarze, zwłaszcza w sezonie ogórkowym, piszą artykuły ponadczasowe, traktujące o subkulturze szalikowców. Dziennikarze zazwyczaj gonią za sensacją. Artykuł ma zaciekawić i przerazić czytelnika. W tym celu dziennikarz przeprowadza kilka wywiadów z przygodnymi szalikowcami. Potem wybiera najbardziej szokujące wypowiedzi i artykuł gotowy. Są też dziennikarze ambitniejsi o społecznym zacięciu. Wówczas tak dobierają wypowiedzi szalikowców, aby artykuł nabrał społecznego wydźwięku. W zależności od potrzeb można się w nim zadać pytanie: gdzie są rodzice, gdzie wychowawcy, gdzie szkoła, gdzie klub, gdzie kościół, słowem gdzie praca wychowawcza z młodzieżą. Dziennikarze są potrzebni szalikowcom, którzy lubią czytać o sobie, czy też oglądać programy publicystyczne. Im większe poczucie oburzenia wypowiadane przez dziennikarza tym samopoczucie szalikowca lepsze. Odrzucenie przez społeczeństwo wzmacnia bowiem ich poczucie tożsamości. Bardziej pasuje do wizerunku "rycerza" samotnie walczącego, nierozumianego przez świat dorosłych. Dziennikarze często swoimi artykułami prowokują szalikowców. Podgrzewają atmosferę. O zbliżających się meczach piszą jak o bitwach. Pełno w tym określeń typu "kto kogo upokorzy", "kto kogo rzuci na kolana". Często spekulują na temat kupna/sprzedaży meczu, co przegranych piłkarzy stawia w złym świetle. Każdy kiks może wywołać wybuch tłumu, który zechce ukarać "sprzedawczyków". W tym miejscu wypada jeszcze wspomnieć o walce dziennikarzy katowickiego Sportu z wszystkim, co warszawskie w polskiej piłce. W gazecie w sposób nachalny lansuje się środowisko śląskie, ze szczególnym uwzględnieniem środowiska byłego Prezesa Dziurowicza. Inną właściwością dziennikarzy to bezkrytyczny stosunek do lig zagranicznych (głównie niemieckiej, włoskiej, hiszpańskiej i angielskiej). Tam nigdy nie dostrzega się zjawiska handlowania meczami, a o ekscesach chuligańskich piszę się bez oburzenia, nawet z lekką nutą przyzwolenia.
Szalikowcy innych dyscyplin
Rzadkie są przypadki, w których szalikowcy piłkarscy chodzą na inne dyscypliny sportu. Nawet, gdy tak jest, grupy na innych dyscyplinach, różnią się znacznie składem od tych na piłce. Wyjątkiem jest hokej, gdy w zimie chodzą na niego, w dużej części, szalikowcy piłkarscy. Szalikowcy zazwyczaj są przywiązani do historii i tradycji swojego klubu, ponadto przejawiają zachowania "szowinistyczne", są niechętni obcym. Z tego powodu nie może liczyć na większą u nich popularność koszykówka, gdzie nazwy klubów zmieniają się, co sezon, zaś większość zwyczajów (np. tańczące panienki) jest żywcem przeniesionych z USA. Z kolei żużel niezbyt nadaje się do kręcenia młyna, żużlowcy nie potrzebują dopingu, gdyż w ryku motorów i lak nic nie słyszą. Ponadto na stadionach żużlowych dominują zgredzi z kartką i długopisem (notują wyniki biegów), których doping przeszkadza. Piłka ręczna i siatkowa nigdy nie była w Polsce zbył popularna, zaś nachalne lansowanie siatki przez telewizję, budzi tylko podejrzliwość szalikowców. Poza tym czy chce tego telewizja, czy też nie wciąż większość młodych chłopaków na podwórkach i placach ugania się za piłką nożną, nie jakąś inną, więc zawsze na mecze piłkarskie będzie im "najbliżej".
KrzysieKKS - Czw Kwi 25, 2013 23:04
Do kolekcji co jeszcze... coś co warto by odświeżyć w paru punktach ojjj warto... kestia czasu a się pojawi nasza wersja :D
Vademecum Fanatyka
- Staraj się przyciągać na mecz twojej drużyny jak najwięcej ludzi. Sam przyznasz, że chęć przynależności do grupy, która liczy kilkaset osób jest większa, niż do grupy kilkudziesięcioosobowej. Nie wspominając o jeszcze mniejszej.
- Rób wszystko, by twoi ziomale nie wstydzili się barw klubu. Inne jest przecież uczucie, gdy szaliki na szyjach pojawią się jedynie w okolicach stadionu, w dniu meczu, a inne, gdy barwy nosi się w świątek piątek.
- Wśród kibiców swojej drużyny rób nieustanną selekcję. Goń z towarzystwa tych, których grupa z racji swych przekonań nie akceptuje. Nie lubi się przecież mazgajów, tchórzy. Niebezpieczni są dla ciebie policyjni konfidenci.
- Reklamuj się jak możesz. Im robisz to natarczywiej, tym bardziej widać ciebie i grupę, w której egzystujesz. Jeśli możesz, wydawaj fanziny, takie wewnętrzne gazetki. Weź do ręki spray i maluj na murach. Jeśli piszesz coś na murze, pamiętaj, że największy skutek odniosą duże litery w widocznych, uczęszczanych miejscach i kontrastowych kolorach. Nie pisz o tym, że inny klub to chuje. To jest oznaka twojej słabości, a dla wielu niezorientowanych w temacie takie napisy są niezrozumiałe. Inaczej będą oceniać twój wysiłek jeśli napiszesz po prostu "RKS Motor", a inaczej "AVIA h**"
- Nie współpracuj z policją, pamiętaj, że może to obrócić się przeciwko tobie.
- Lokalnych rywali eliminuj w zarodku. Nie lekceważ drobnych grupek fanów innego klubu w twoim mieście. Pamiętaj o tym, że piętnaście lat temu Widzew, Bałtyk ani Katowice nie miały ani jednego kibica.
- Nawiązuj jak najbliższe kontakty z zawodnikami twojego klubu. To działa jak sprzężenie zwrotne. Sportowcy kochają swoich fanów, a kibice są na dobre i złe z drużyną.
- Dopinguj zespół zawsze, nawet wtedy, gdy przegrywa i nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo. Wolisz być chyba członkiem grupy, w której twierdzi się, że nie ma futbolu, jest tylko twój klub, niż kiedy po porażce jeden z ziomków pali oficjalnie szalik w najważniejszych dla ciebie barwach.
- Działaj, działaj i jeszcze raz działaj. Jeśli nie możesz inaczej, spotykaj się codziennie z grupą takich jak ty. Rozmawiaj ze znajomymi, których uważasz za wartościowych, a którzy na mecze nie chodzą. Przekonaj ich do swoich racji.
- Panuj nad strachem. Czasami lepiej jest wyjść z sytuacji z obtłuczonym pyskiem, niż cało ale na szybkich nogach. Pomyśl, o ile lepiej byś się czuł będąc pewnym, że wszyscy twoi kumple i znajomi nie cofną się w sytuacjach krytycznych.
- Nie bądź agresywny dla osób postronnych. To nie przysporzy ci autorytetu dla kumpli, ani uznania wśród tzw. zwykłych ludzi. Możesz mieć z tego tytułu jedynie kłopoty.
- Jeśli robisz coś, co rozmija się z prawem, pomyśl o odpowiednim zabezpieczeniu. Nie jest sztuką narozrabiać. Sztuką jest nabroić tak, by nie ponosić za to odpowiedzialności.
- Na wyjazdach trzymaj się grupy. Bezpieczniej.
- Nie pucuj policji tych, od których dostałeś po zębach. Sytuacja może się odwrócić. Wiedziałeś, na co się piszesz zostając fanatykiem. Nie miej żalu do losu.
|
|