Forum kibiców Sandecji
www.sandecja.org - forum kibiców Sandecji

Kibice - Oko w oko z wrogiem

hanys - Pon Kwi 11, 2011 13:53
Temat postu: Oko w oko z wrogiem
przegladalem sobie ostatnio jakies forum i znalazlem taki temat, na pewno będzie po części zwiazany z samą Sandecją, ale też pojawią sie ciekawe historie szczegolnie starszych forumowiczów z prywatnych spotkań.

Ja miałem kilka takich sytuacji, pierwsza ktora pamietam to jak sie z kumplem z Zagłebia S. umowilem na browara w Katowicach podczas mojej wizyty u rodzinki, mielismy sie spotkac na nieistnijącym juz moscie przy dworcu PKP, ktry tego dnia był.... zólto zielony od Gieksy ktora sie zbirala na derby z POlonia Bytom (nawiasem mowiac mial do nas jeszcze dolaczyc kumpel z Tychow ktorego Gieksa trafila na jednej z dzielnic Katowic i nie dojechal). po wyjsciu z dworca przyjebalo sie do nas 4 kolesi 2x2 z pytaniem skad jestesmy . lekka konsternacja, ja z siatka pelna zdjec i zinow ale dzielnica na ktorej mieszkalem byla za Gieksa wiec obylo sie bez klopotow i rewizji,

Juz na studiach wracajac z tarnowa do sacza do autobusu wsiadlo 3 unistow, z czwartym gadalem na dworcu (on pozniej myslal o Kubie jak siedzial na dolku w saczu ;D) czytajac tmk niepozostałem niezauwazony i dosiedli sie, ale skonczylo sie na pozytywnych rozmowach choc poczatkowo w telefonie mialem juz na wyswietlaczu numer Bianco w razie Wu :), (kolesie jechali do krynicy na dziwki i byly to czasy gdy Unia znala miejsce w szeregu )

Kolejna sytuacja nie z wrogiem ale podobna to podczas meczu Igloopol-Stal M. czekajac z kumpel z Wisloki na Mielec na dworcu w debicy z jednej strony peronu wysiadla ekipa Ultras, a z drugiej CHMK, stalem po tej drugiej stornie. zostalem otoczony przez nich, bo mnie nie kojarzyli i zrobilo sie nieciekawie ale na szczescie Suchy z Mielca wyjasnil wszystko.

W rzeszowie pare razy spotkalem kibicow innych klubow, albo konczylo sie na imprezie w akademiku albo skrojeniem szalika Legii, smyczy Unii, pogonieniem Pogonii Sz.

Bianconeri - Pon Kwi 11, 2011 14:02

W agreście wysiedziałeś te historyjki??:)
hanys - Pon Kwi 11, 2011 14:03

w wiśniach przy sliwkach ;p
eSKa - Pon Kwi 11, 2011 14:39

:) 2001 rok. Impreza domówka - Gdynia KARWINY. Głupi ja, myślałem, że raczej cała Gdynia a już na pewno 99% to Arka. Spokojnie więc poszedłem z koszulce Cracovii do sklepu po kończący się browarek. Nagle obcinało mnie kilku kolesi, gdy wyszedłem ze sklepu ok. 100m dalej stało ze....15,20 :) Wyprułem z butelkami w stronę bloku, gdzie odbywała się impreza (parter) i wskoczyłem przez barierkę, kładąc się na podłodze. Pozostałem niezauważony, gdyż pleksa zasłaniała balkon. Potem wyjaśniono mi, że akurat te kilka bloków :) to w zasadzie sam Bałtyk. Szkoda, że przed wyjściem do sklepu nikt mi o tym nie powiedział. Potem spokój :D


2005 - Akademia Ekonomiczna - czekanie na wejście na egzamin syna :D W ogóle nie myślalem, że to Kraków....Nagle wychodzi wykładowca, a na klapie marynarki ma wpinke Wisły. Ja do syna a syn do mnie: Patrz, pieski wykładowca :) czy jakoś tak. Nagle...zza plecami :) tych czekajacych w kolejce na egzamin zawrzało. Patrzyli na nas jak na debili - chyba z 10 kolesi mniemam, że z Wisły czekających też na egzamin. Suma sumarum syn zrezygnowal z AE :D :D Tylko czemu ? Hmm :D

Ostatni raz, kiedy wracałem z Gdańska pociągiem do Krakowa - czytalem stary ZIN chyba Bianconeri. Nagle do przedziału weszło 4 kolesi w koszulkach Wisły (wracali z Helu) :D Kazali schować zina, a jako, że stary jestem - stwierdzili, że nic nie zrobią, bo innego by...wyjeba* przez okno. Ludzie, te kilka godzin w pociągu to byl horror. Tymbardziej, że goście nic nie rozmawiali do mnie - tylko mówili między sobą ile razy sprzedali kosy braciom z Pasów. Wiedziałem, że to gra psychologiczna, ale stres był.



To tyle, dziękuję do widzenia.

ERNESTO - Pon Kwi 11, 2011 20:22

Rok 2000, chodzilem, ale jeszcze nie jezdzilem na Sandecje (nawet do mlyna nie chodzilem). Dosc duzo udzielalem sie wowczas na pewnej grupie dyskusyjnej o pilce noznej oraz ircu (kanal #pilka-nozna). Przy okazji meczu Wisla-Legia postanowiono zorganizowac mini-zlot w Krakowie. Pojawilem sie na nim ja, pewien koroniarz (pozdro Hubert), pewien polonista (pozdro Franz), ze dwoch legionistow, a reszta to lokalne wislaki (m.in. owczesny prezes interii). Najpierw udalismy sie do jednego z akademikow, pozniej do jakiegos malego baru, by pozniej uderzyc do Swiniarni (knajpa Wisly).

Mnie wszyscy nazywali "Sandecja", koroniarz z polonista przyjechali do KRK prosto z meczu Polonii, tak wiec pokazywali reszcie osob program meczowy. Do tego opowiadali o swoich przygodach zwiazanych z Legia.

Po dwoch godzinkach spedzonych w Swiniarni decydujemy sie na powrot do akademika, wczesniej uderzamy do sklepu po jakies browarki. Wychodzimy ze sklepu, wchodzimy w przejscie pod jednym z akademikow, a tu nagle lapie mnie za kaptur jakis chlop i krzyczy do nas wszystkich, zebysmy sie zatrzymali. Odwracam sie, a za nami trzech wiekszych gosci - jeden wyposazony w jakas deske, inny trzyma framuge z powbijanymi dookola gwozdziami (WTF?). Zapytany zostalem czy jestem kibicem Polonii. Zgodnie z prawda odpowiadam, ze nie. Gosc z Polonii z racji tego, ze duzo do mnie gadal "Sandecja" zapytany zostal czy jest za Sandecja. Rowniez zgodnie z prawda odpowiedzial, ze nie. Chcieli przetrzepac plecak polonisty, ale jak zobaczyli, ze ten lapie za szyjke od browara, powiedzieli tylko, ze nie chca nas widziec na meczu, ktory mial sie odbyc kolejnego dnia :) Co na nim mial robic na meczu Wisla-Legia kibic Sandecji lub Polonii to nie wiem :)

Druga sytuacja dotyczyla rowniez zlotu tej grupy, tym razem ja bylem organizatorem, a rzecz dziala sie w Rytrze. Tym razem uczestnikow bylo znacznie wiecej, jeszcze bardziej pomiksowanych sympatiami (Ruch, Zaglebie S, Lech, Legia, Pogon, Lechia, Stal Mielec, Polonia W, Korona, Wisla) po wspolnym meczyku w pilke udajemy sie na male piwkowanie gdy przychodzi 1 (slownie: JEDEN) osobnik i zaczyna sapac do paru osob o szaliki. Najbardziej nie spodobaly mu sie chyba barwy Legii jesli dobrze pamietam. Pochodzil, poogladal szaliki i ... po prostu poszedl sobie :) Ogolnie wygladalo to dosc zabawnie, bo nie wiem co on chcial zrobic w momencie kiedy nas tam siedzialo z 20 :)

Nie wiem czy to przypadek, ale to wlasnie tego wieczora moj maluszek zostal ozdobiony szrama na masce ;)

hanys - nie piszesz o spotkaniu z Unia po wyjezdzie do Stalowej ? ;)

hanys - Pon Kwi 11, 2011 20:33

nie pisze bo to byla czesc historii kibicow Sandecji i zwiazane bezposrednio z wyjadem na stalowa
arkoniusz - Pon Kwi 11, 2011 23:35

No to ja też miałem fajną sytuacje na lotnisku w Balicach, gdy leciałem do taty. Miałem w tedy może 14 lat i z kieszeni wystawał mi szalik Cracovii. Idąc sobie po lotnisku wszedłem w jakiegoś gościa. Chłop był troszke przypakowany, ale tak patrze na niego i widzę czapke, kurtke i rękawiczki Wisły Kraków a mi z kieszeni dynda szalik Craxy. Więc wsadziłem rękę do kieszenie, ale zdążył zauważyć szalik i kazał mi go dać. Ja nie wiedząc co mam robić, więc mu coś powiedziałem (chyba Cracovia Pany) i zacząłem uciekać. Schowałem się w kiblu na lotnisku i siedziałem tam ponad 15 minut i się modliłem, żeby nie leciał tym samym samolotem co ja. ;)
Jaro - Wto Kwi 12, 2011 00:20

miałem trochę tych przypadków ;)

-bliskie spotkanie z Lechią w Gdańsku Oliwie podczas wyjazdu z Cracovią i pomyleniu pociągu z paroma chłopakami ;)
-melanż z Legionistami podczas ich wycieczki do Elbląga ;)
-Ganianki w Londynie z Widzewem ;)

najwięcej kibiców można spotkać w pociągach, jak się dużo nimi podróżuje ;)


Rok 2006 lub 2007 ;) Od czasu do czasu zabierałem się z Pasami na ich mecze wyjazdowe. Z racji że nad polskim morzem byłem jako kolonista, wyjazd do Gdyni budził we spore emocje. Przygotowania do najdłuższego wyjazdu zaczęły się kilka dni wcześniej. Mając kilka numerów do Arkowców, szukałem noclegu po meczu. W Gdyni większość nie wiedziała co to Sandecja lub nie chciała przenocować kibica tej drużyny. W końcu udało się ogarnąć lokum. Oficjalny wyjazd zaplanowany był na 21... W Krakowie czekało na mnie kilka znajomych osób z Cracovii (11), jednak wycieczki po mieście i awaria autobusu spowodowały że pociąg odjechał... Nie załamując się tym faktem, szybko ogarnęliśmy nowy pociąg do Gdyni, po zakupie biletów i wygodnym zajęciu miejsca w pociągu na perony wpada policja i zatrzymuje pociąg, chwile później na stacje wpada Legia która w tym czasie grała mecz z Wisłą ;) Oddzieleni kilkoma wagonami i odziałem policji dojeżdżamy do Warszawy. Po szybkim opuszczeniu pociągu przez Legię, 3 chłopakom zachciało się uzupełnić zapasy %...spóźniając się na pociąg. W okrojonym składzie jedziemy dalej nad morze. W połowie drogi w pociągu spotykamy grupkę starszych (40-50 lat) kibiców Lechii wracających z Krakowa, krótka wymiana zdań i wracamy do swojego przedziału. W samym Gdańsku wpada ze sprzętem do pociągu spora grupka Lechii. Kilka osób od nas znajduje się w różnych miejscach w pociągu, kilka osób próbuje walki w warsie, my natomiast nie mając większych szans barykadujemy się w przedziale ale i tak dochodzi o małej wymiany ciosów. Po jakimś czasie wpada policja i Lechia ucieka, u nas kilka osób pociętych, w tym jedna kończy w szpitalu, dwie osoby z flagami wyskakują z pociągu i udają się na taxi, u mnie skończyło się na rozcięciu kurtki. Chwile później jesteśmy w Gdyni gdzie momentalnie zapominamy o całej akcji w Gdańsku i udajemy się z Arką na plaże ;) Przed meczem dojeżdżają do nas zagubieni z Warszawy i koleś ze szpitala i całą grupą udajemy się na mecz. Po meczu niezła zabawa do późnych godzin wieczornych. W Gdyni miałem być do następnego dnia...jednak zostaje jeszcze tydzień zaliczając przy okazji mecz Arka - Łęczna jak i melanżując z chłopakami z KSZO. Nie zapomniane chwile nad morzem jak i podczas podróży.

arkoniusz - Wto Kwi 12, 2011 00:37

^^

Ja pociągami jeżdżę tylko do rodziny na dolny śląsk, to jak już tam wsiadam w regio to zawsze spotkam jakiegoś kibica Śląska.

Kazek G f H - Wto Kwi 12, 2011 01:18

Zeszłego lata wraz z chłopakami z Jasła zrobiliśmy sobie wypad nad Solinę. Tego dnia był tam jakiś koncert, bodajże Pezet grał i jakieś inne rapery. Mniejsza o to. Łącznie było nas ok 20 osób. Kilku chłopaków zabrało ze sobą jeszcze swoje drugie połówki. Wyruszamy w dobrych humorach, zaopatrujemy się w napoje wyskokowe i ruszamy w Bieszczady. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że podobne palny na ten wieczór miała dosyć spora ekipa Stali Sanok i Sanovi Lesko:) Podczas imprezy kilku bardziej "toksycznych" Stalowców rozpoznaje jednego z naszych, lecz do niczego nie doszło. Chłopaki od nas bawili się na całego na imprezie, pod bacznym okiem "Ludzi ze Stali", lecz wewnątrz do niczego nie dochodzi, pełna kultura. Ja stałem na zewnątrz klubu z K. i spijaliśmy piwka oczekując na rozwój wydarzeń, rozmawiając z jednym gościem z Leska:), po jakimś czasie Sanovia opuściła imprezę. Kiedy koncert się kończył, chłopaki postanowili zakończyć balety i udali się do wyjścia, Wtedy się zaczęła prawdziwa impreza:). Na zewnątrz zebraliśmy się w sile ok. 15 osób, czekaliśmy jeszcze na jednego koleżkę od nas. Kiedy wychodził z klubu został lekko przekopany i wtedy ruszyła na nas blisko ...40 osobowa grupa Stali Sanok. Powiem szczerze że serducho miałem na dłoni heh, adrenalina podskoczyła w sekundzie:) Awantura trwała dobre 15 minut jak nie więcej. Runda pierwsza odbyła się na ulicy przed klubem, która potem przeniosła się na jakąś łąkę. Stal oczywiście nas rozproszyła, ale dawaliśmy rade, scena rodem z filmu "Trzystu Spartan":D. Z tej 15 nikt nie uciekł z pola walki, i tanio skóry też nie sprzedał. Kiedy któregoś z nas dopadła większa grupa Stali, to odbijaliśmy go czego efektem była zapewne konieczna wizyta jednego z "toksycznych" przeciwników u naprawdę, ale to naprawdę dobrego dentysty w Sanoku, :) :). Myślę sobie tak teraz że od totalnego linczu uratowały nas chyba"egipskie ciemności" jakie tam panowały heh. Runda pierwsza zakończyła w momencie kiedy ktoś krzykną ze psy jadą. Psy przyjechały w sile... jedynej suki z dwoma wąsami którzy mieli grubo ponad czterdziechę heh, po czym zaraz odjechali. Runda pierwsza dla Stali:)

Po całym zajściu, poodnajdywaliśmy się nawzajem i ruszyliśmy do domku który wcześniej wynajęliśmy. Wtedy zaczęła się runda druga:) po drodze łapaliśmy tych gości z Sanoka którzy nie zdążyli się ewakuować z placu boju w swoja stronę. Tego spotkania nie zaliczą już do udanych. Kiedy weszliśmy na teren ośrodka, Stal zebrała się po raz drugi i zaatakowała (pewnie ci co na nas trafili wcześniej polecieli po kolegów) i doszło do konkretnej wymiany tym razem na sprzęty ( nie pamiętam już kto pierwszy go użył). Poszły w ruch butelki, brechy, kamienie o Bóg wie co jeszcze. Po stronie Sanoka jakieś rozbite głowy jak i po naszej. Cała wymiana "uprzejmościami" trwała długi czas, po czym Stal się ewakuowała w swoją stronę w obawie przed psiarnią, jak i również my. Stracie konkretne, przewaga liczebna przeciwnika po raz kolejny dała się we znaki. Kiedy weszliśmy do domku, od razu dozbroiliśmy się różne rzeczy(pomysłowości w tym momencie nam nie brakowało:) w obawie przed szturmem na domek, istna partyzantka heh. Po jakiejś godzinie przyjechało z Sanoka kilka samochodów, podeszli pod bramy ośrodka, było ich tylko stać na wybicie nam szyby w jednym z samochodów, pod nasz domek już nie podchodząc. Myślę że na ich szczęście:). Dłuższy czas przebywali pod bramami i coś tam krzyczeli, następnie odjechali. Kobiety które znajdowały się w domku, przeżyły zapewne jedne z najbardziej stresujących chwil w swoim życiu, zaklinając się na prze różne sposoby że już nigdy nie pojadą z nami nad Solinę :) Podsumowując awantura konkretna, trwająca blisko ponad pól godziny. Jakby się mogło zdawać, powinna się zakończyć linczem, lecz nie ma o tym mowy, tanio skóry nie sprzedaliśmy czego skutki naszej psotawy kilku Stalowców odczuwa zapewne do dziś :). Po naszej stronie kilka K.O, siniaki i jedna rozbita głowa od przyjęcia butelki, rozbita szyba w samochodzie. Jednak najbardziej brzemienna w skutkach okazała się strata...buta przez jednego z naszych:D Na następny dzień właściciel ośrodka kazał nam się wynosić. (Ciekawe dlaczego?;D) Przyjechało jeszcze kilka samochodów z Jasła, lecz nic się już nie działo. Obolałe głowy leczyliśmy browarkami i innymi specyfikami. Gdzieś koło południa pojechaliśmy do Jasła na aby świętować 100 lecie podczas meczu z Pogonią Lwów ( jeden koleś który przyjechał rano PKS em, z racji ze nie miał transportu do domu, odbył podróż w bagaju na trasie Solina - Jasło:D). Ten weekend okazał się jednym z najdłuższych w moim życiu. Także zachęcam wszystkich bardzo gorąco do przyjazdu nad Solinę, na relaksujący odpoczynek, i w ogóle poznania tamtejszych klimatów:)

Sandecja&Czarni Jasło

Bianconeri - Wto Kwi 12, 2011 07:03

Normalnie wychodzi na to, że tu same prawie krypto-chulsy na tym forum ...
hanys - Wto Kwi 12, 2011 07:18

a ty zamiast sie napierdalac to bys napisal jakas historie, np jak spiles pol polski gruszkówką pod myslenicami ;)
Bianconeri - Wto Kwi 12, 2011 07:41

Ale ja się nie napierdalam tylko się dziwię niektórym osobom/historiom itp bo się nie spodziewałem po niektórych osobach i tyle.

A z gruszkówką bezpodstawne insynuacje.

ArbuzKSC - Wto Kwi 12, 2011 09:01

Hehe Solina rulez! Staram się co rok jeździć tam na urlop. Najwięcej przygód spotkało mnie w czasach studenckich we Wrocławiu. Odwiedził mnie kiedyś znajomy z uczelni i zauważył na ścianach szale Cracovii i Sandecji. Nie skomentował tego, ale jak się później okazało szybko poinformował kogo trzeba. Z racji tego, że na uczelnie trochę drogi miałem zawsze miałem jakieś przygody na zasadzie raz ja komuś raz ktoś mi wpierdzieli. Mieszkałem na Grabiszyńskiej jakieś 100 metrów od stadionu śląska. Mój bilans studiów we wrocku to chyba z 5 razy obity dziób, kilka poważnych rozrób i wspomnienia z pamietnego meczu...
Później w wojsku miałem kilka ciekawych przygód. Otóż nie ma w wojsku fali:) nie liczą się pobory tylko prywatne układy kibicowskie:) na unitarce miałem gościa z Cracovii, Sosnowca, Płocka i wisły. Ten ostatni dostał porzadny wpierdol za tapetę na komórce przedstawiającą Papieża w szaliku rzeki. Gdy nas przeniesiono trafiłem do Przemyśla, gdzie o zgrozo byli sami Ślązacy:) Chorzów i Katowice ale generalnie nic wielkiego się już nie działo.
Kilka spotkań miałem także w Brzesku. Jeździłem tam regularnie za młodych lat z powodu dziewczyny:) najbardziej pamiętam jak w tamtejszym parku 5 typów się ogarnęło żeby mi wpieprzyć tylko że jak zwykle w takich sytuacjach jeden dostał w łeb a reszta spieprzyła.

ERNESTO - Wto Kwi 12, 2011 09:06

Gwoli wyjasnienia - pojechalem na zlot, nie na mecz Wisla-Legia. O godzinie 8 dnia kolejnego wybilem z akademika na autobus, zeby zdazyc na mecz Sandecja-Lublinianka, ktory rozpoczynal sie o godzinie 12:00. Usilnie mnie przekonywano, zebym zostal w KRK i zobaczyl mecz Ekstraklasy, ale podziekowalem uprzejmie i powiedzialem, ze wole moja Sandecje :D

Najwiekszym bledem tego dnia okazal sie zakup zapiekanki na ul. Florianskiej. Moj zoladek przegral batalie z ta zapiekanka, w skutek czego PKS mial przymusowy postoj ;)

Rudy - Wto Kwi 12, 2011 12:17

W tym roku po derbach Warszawy 5 osób od Nas planuje wracać pociągiem. Jesteśmy już na dworcu w Warszawie, (z Nami kilka osób z KSC i KSP łącznie ok 10 osób) okazuje się ze pociąg będzie mocno opóźniony, więc żeby nie czekać na dworcu zabieramy się do ziomka z Polonii na mieszkanie i tam czekamy. Dzwonimy na informacje pkp i kobieta przy telefonie informuje Nas, że pociąg będzie jeszcze bardziej opóźniony... wykonujemy jeszcze kilka takich połączeń i w końcu po "dokładnych" informacjach pani z pkp, nie zdążamy na ten pociąg. Plan jest taki że pakujemy się w następny, jadący do Krakowa, przez Śląsk. Pociąg podjeżdża chcemy wsiadać, ale widać w nim sporo "podejrzanych gości" i nie bardzo wiemy czy wsiadać czy nie. Oni również Nas zauważyli i kulturalnie przez okno zapytali skąd jesteśmy i czy przypadkiem My to nie Cracovia. Kilka osób z tego pociagu chciało się do nas wysypać, na szczęście szybko biegamy i zanim Oni zdążyli wyskoczyć, Nas już tam nie bylo. Jak się później okazało było to Zagłębie Sosnowiec wracające z Bydgoszczy, a ich liczba tam była spora. Tak wiec musieliśmy w Warszawie zostać do rana i dopiero rano wracaliśmy ;)
Warto dodać, ze, A. od Nas i pijany J. z Cracovii był już jedną nogą w tym pociągu i krzyczał do Nas "chodźcie śmiało to tylko kilka łepków"

AJKA - Wto Kwi 12, 2011 17:24

Hehe, a wiesz, że myślałam o tym żeby to tu napisać, ale mnie wyprzedziłeś :D faktycznie gdy stanęłam oko w oko z 3 chłopakami z Zagłębia w wąskim przejściu to nie wiedziałam jak się zachować...na szczęście wraz z kolegą z Cracovii wykazaliśmy się szybkim relfeksem i udało nam się spokojnie wyjść z pociągu. Oni chyba sami nie wiedzieli na początku co jest grane bo jeszcze nie wiedzieli, że jest nas troche więcej, ale ten wzrok niezapomniany...:)
Salmo - Wto Kwi 12, 2011 19:59

Rzeszów. Czasy kiedy jeszcze studiowałem na Uniwersytecie. Pewnego wieczoru, a w zasadzie nocy grillowałem z kolegami z roku i akademika, nieopodal DS "Filon". W pewnym momencie podeszło do nas ok 10 kolesi (jak się później okazało Stali Rzeszów) i z wyraźnym zamiarem wszczęcia dymu, zaczęli przepytywać mojego kumpla skąd jest i komu kibicuje. Wtedy podszedłem do nich (a miałem już w głowie troche % i włączoną nieśmiertelność) i wypaliłem w ich stronę, że ja jestem za Sandecją. Równocześnie dostałem strzała od kolesia który stał z boku co momentalnie mnie otrzeźwiło:) na szczęście zaatakowali także moi kumple i siły pod względem liczebnym się wyrównały, choć nie na długo bo rzeszowiacy zaczęli krzyczeć w strone klubu "Pod Palmą" że tu jest Sandecja i jeszcze paru ich stamtąd przybiegło. Jednak biorąc pod uwagę siłę rażenia okazało się że górą jesteśmy my (większość z nas coś tam trenowała:) i po kilku minutach odepchnęliśmy ich z 50 metrów w kierunku "Laury". Wtedy wycofali się, ale zaraz wrócili uzbrojeni w sztachety - pozostałości po drewnianych ławkach stojących opodal. U nas konsternacja, bo ławki po naszej stronie były z plastiku:). Na szczęście do akcji wkroczyli rozzłoszczeni dewastacją mienia uniwersyteckiego, ochroniarze spod "Palmy" (były to czasy kiedy na bramce pod "Palmą" stali jeszcze chłopcy z akademików, teraz niestety rządzi tam Stal) i to przesądziło o porażce napastników, którzy czym prędzej się wycofali. Po naszej stroni skończyło sie tylko na kilku siniakach i potarganych koszulkach:) Mysle ze po ich stronie straty były troszkę większe. Jednak biorąc poprawkę że mogli wrócić w wiekszej liczbie, imprezke dokończyliśmy już w "Filonie".
Były też humorystyczne akcenty tej przygody. Mianowicie mój dobry kolega spod Przeworska biorący po raz pierwszy w życiu udział w walce (za co szacunek dla niego, bo wielu moich znajomych z którymi wcześniej piłem nie ruszyło się z miejsca) kiedy sprzedał buta w ryj podnoszącemu się z ziemi stalowcowi, tak się przestraszył tego co zrobił, że uciekł do akademika, wpadł na portierkę i zaczął krzyczeć do portiera, że się biją i żeby ten coś zrobił. Portier szybko wstał, wziął klucze i czym prędzej zamkną drzwi do akademika, po czym odrzekł "no teraz mogą się lać":)
Pozdrawiam

Dziekan - Wto Kwi 12, 2011 20:43

Rok 2007 z tego co pamiętam...Wyjazd Belgia Polska do Brukseli. Przyjąłem zaproszenie na wyjazd od dwóch znajomych fanów Hutnika Kraków. Ekipa w autokarze miała być mieszana z całego południa. Jak się okazało zamiast mieszanego autokaru wylądowałem między fanami Hutnika, Czuwaju Przemyśl....Karpat Krosno i Glinika Gorlice :))
Siedze sobie tak między nimi i myślę: no noo no to ciekawie...:D
Sporo osób nie przypadkowych jednak pomimo, że wiedzieli z kibicem jakiego klubu mają do czynienia nikt nie robił z siebie cfaniaka w przewadze.
Czuwaj umacniał swoją ówczesną zgodę z Karpatami wspólnymi śpiewami. Zabawa jednak skończyła się tuż za Krakowem gdy do Autokaru wjechała Resovia ze Stalówką :) Momentalnie wszystkie barwy poznikały a repertuar zmienił się na "Polska biało czerwoni" :)
Poza tym znalazło się kilka niespodziewanych spotkań z kibicami Wisły Kraków ale to już nie temat na forum.
2002r. Na spontanie razem z T. z Barskiego postanawiamy udać się do Gdyni na krótki wyoczynek. Dość przypadkowo dostajemy namiar do kolesi z Sopotu na dore "art. spożywcze" ...umawiamy się w X miejscu , po czym okazuje sie, że trafiliśmy na Lechię Gdańsk ...Dowiadują się skąd jesteśmy i za kim... jednak jak się okazuje jako Sandecja jesteśmy lubiani nad morzem więc kończy się to niezłym melanżem w niespodziewanych okolicznosciach :))


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group