
Przesunięty przez: internacionale Nie Wrz 05, 2021 13:25 |
Szlakiem pratyzantów i kurierów w Beskidzie Sądeckim |
Autor |
Wiadomość |
Kazek G f H

Dołączył: 06 Mar 2008
|
Wysłany: Nie Lip 10, 2011 22:35
|
|
|
Ja naskrobie coś jutro bo naprawdę sił nie mam hehe :D, ale najważniejsze że wojnę ze swoimi stopami wygrałem!! :D |
_________________ Brutal Fans Hooligans - Glinik Gorlice ... :)
 |
|
|
|
 |
małolat_19

Dołączył: 25 Paź 2004
|
Wysłany: Nie Lip 10, 2011 22:41
|
|
|
Sekcja sekcją,nie cisnę tu do Bianco,Kolafy,czy Kazek(Oni zawsze są w miarę możliwości)..Bydgoszcz za chwilę,zobaczymy kto pojedzie na ,,ten'' szlak.. |
_________________ Until they kill me,I'll be livin this life,I know U feel me.. |
|
|
|
 |
KrzysieKKS
~SekcjaTurystyczna~

Dołączył: 07 Mar 2005
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 12:14
|
|
|
Do mnie ciśniesz czy do przewodniczki ?:)
Takie tam z kibolami... szlakiem partyzantów w Beskidzie Sądeckim
Organizacja wycieczki zajęła kilka dni na planowaniu trasy, rezerwacji odpowiedniego noclegu, zapewnienia transportu i kilku innych atrakcji. Wszystko udało się załatwić w tydzień czasu i ogłosić na forum i naszych stronach internetowych. Zainteresowanie było spore co niekoniecznie przełożyło się na frekwencje podczas wycieczki. Mimo tego niewielkiego problemu, bardzo szybko minął czas zapisów (do 4.07) i przyszła pora na dopinanie szczegółów. Z racji iż był stały kontakt z szefem transportu, kierownikiem Harcówki, Panią Maria itd. wydawało się, że nie będzie żadnych komplikacji. A jednak z pozoru prosta sprawa jak transport przysporzyła najwięcej atrakcji. Kilku przewoźników wstępnie umówionych na potwierdzenie rezerwacji nie odważyło się odebrać kolejnego telefonu. Cóż... przecież kibole chcą jechać w góry co grozi zamknięciem szlaków turystycznych i wszelakich schronisk w okolicy. Delikatny stres i presja czasu(piątek 8.07) owocuje numerem do uczciwego i poważnie traktującego nas Pana Piotra, który zaoferował dogodne warunki finansowe jak i transport na telefon. W piątek Pani Maria telefonicznie informuje o gorszym stanie zdrowia spowodowanym zmienną pogoda. Z żalem i smutkiem w głosie odmawia nam udziału w ognisku przy Harcówce, jednocześnie zapraszając nas do siebie. Bez zastanowienia przyjmujemy zaproszenie i odwiedzamy Panią Marię w piątkowe popołudnie. Długa rozmowa o czasach wojny i na zakończenie Pani Maria zaprasza nasza wyprawę w sobotę na godzinę 18. Z radością zapewniamy o przyjściu naszej grupy. Zostawiając „Tatarzynę” z uśmiechem na twarzy my wracamy szczęśliwi do Sącza. Mając wszystko dopięte na ostatni guzik pozostało czekać na zbiórkę i wyjazd z samego rana.
Dla kilku osób wyprawa zaczęła się już w piątkowy poranek idąc do pracy aż do wczesnych godzin sobotnich. Prosto z pracy udali się na miejsce zbiórki, w którym czekała reszta podróżników z Nowego Sącza. Kilka minut czekania na grupę przyjaciół z Jasła i tak jesteśmy w komplecie, na który składa się: 7 osób od nas w tym jedna dziewczyna, 4 osoby z Czarnych w tym wytrwała dziewczyna oraz nasza przewodniczka. Łącznie daje to liczbę 12 osób chcących zmierzyć się z górskimi szlakami. Pogoda tego dnia pochmurna ale ciepło co napawało optymizmem. Każdy z uczestników na początek został wyposażony w mapkę szlaków partyzanckich i kurierskich w Beskidzie Sądeckim, które otrzymaliśmy od Towarzystwa Miłośników Piwnicznej. Taką sympatyczną grupą w dobrym humorze udajemy się na dworzec PKS w poszukiwaniu transportu. Jak się okazało o 7:10 nie jedzie planowany autobus ale szczęście dopisało i jechał inny prywatny bus. Zajmujemy miejsca i po kilkudziesięciu minutach jesteśmy w Rytrze. Pani przewodnik rozpoczyna od krótkiej historii Rytra po czym wyruszamy w stronę pomnika poświęconego partyzantom. Droga asfaltowa prowadzi w kierunku Roztoki Ryterskiej, po przejściu jej wchodzimy w las i w chłodnym powietrzu docieramy pod pomnik. Zapoznajemy się z historią jego powstania, oddajemy hołd i po złapaniu kilku oddechów wyruszamy w drogę powrotną na szlak. Pogoda sprawia nam atrakcje i zza chmur wychodzi słońce, które w późniejszym czasie jednak nie ułatwia podróżowania. Dochodzimy do przesmyku między domami gdzie zaczyna się nasz szlak i bez zastanowienia ruszamy w drogę ku górze. Ambitnie zdobywamy pierwsze pagórki, które brutalnie weryfikują naszą formę i wydolność organizmu:) Parę postojów na złapanie oddechu, uzupełnienie płynów oraz witamin pozwala na zdobycie pierwszego celu jakim był Kordowiec. W drodze na Niemcową zostaje zauważony w lesie jakiś zwierz, tak to był słynny ryś. Towarzyszył nam spory kawałek drogi obserwując nasze poczynania na szlaku. Mijamy źródełko, w którym uzupełniamy zapas wody i wkrótce docieramy na szczyt Niemcowej. Solidnie zmęczeni siadamy na polanie aby złapać kilka oddechów i rozpoczynamy powolne zejście. Rozpoczynając marsz znajdujemy dogodne miejsce w cieniu na odpoczynek. Uzupełniamy płyny, jemy kanapki i owoce delektując się pięknymi widokami na Beskid Sądecki. Po solidnym odpoczynku kontynuujemy schodzenie aż do Harcówki w Kosarzyskach. Po wielu zakrętach dochodzimy do miejsca noclegu gdzie czekamy kilka chwil na kierownika Harcówki. Po przywitaniu się z kierownikiem, zapoznanie się z sympatycznym regulaminem:), który w pełni akceptujemy(szczególnie zakaz żucia gum:) zostajemy przyjęci i zakwaterowani w pokojach. Chwila czasu na ogarniecie się i kolejna wyprawa w poszukiwaniu sklepu. Uzupełniamy prowiant a w drodze powrotnej spędzamy wolną chwile przy rzece Czercz. Odważniejsi postanawiają zarzuć rześkiej kąpieli w jej nurcie:) Jak to bywa w górach pogoda lubi się zmieniać szybko tak i tym razem słońce zastąpiły chmury i pomruki burzy. Kilka kropel deszczu nie przeszkodziło w odpoczynku:) Udajemy się do Harcówki zostawić zakupy, przebrać się w coś czystego i wyruszamy grupą w stronę Wilczych Dołów gdzie mieszka Pani Maria. Wcześniej informowana o tym iż jesteśmy w Kosarzyskach z niecierpliwością wyczekiwała naszego przybycia. Parę chwil i już jesteśmy na miejscu gdzie wita nas z uśmiechem „Tatarzyna”. Z racji iż jest ciepło i burza ominęła Kosarzyska zasiadamy na tarasie wokół Marii wsłuchując się uważnie w jej opowieści. Mimo naszego dużego zmęczenia 2 godziny spędzone na rozmowie mijają nam błyskawicznie a wielu uczestników spotkania z niedowierzaniem kręciło głowami. Zadaliśmy jeszcze kilka pytań, na które dostaliśmy bardzo wyczerpujących odpowiedzi. Wprowadzeni w stan upojenia historycznego dziękujemy za poświęcony nam czas i opowiedziane przeżycia, przekazujemy nasze skromne prezenty. Książka wydana na 100 lecie Sandecji oraz szalik w barwach narodowych wywołują u Pani Marii wielkie zaskoczenie i radość, której nie da się opisać. W wyśmienitych humorach robimy sobie pamiątkowe zdjęcie. Tak też z wielkim uśmiechem żegna nas „Tatarzyna” zapraszając na kolejne spotkania i rozmowy. Dziękując za wszystko zapewniliśmy iż na pewno skorzystamy z zaproszenia. Droga do Harcówki mija bardzo szybko na dyskusjach o spotkaniu z Panią Marią i jej zaskakującymi opowieściami. Po przyjściu zasiadamy pod szałasem i zabieramy się do rozpalenia ogniska. Na wieczór przyjeżdżają chłopaki z Nowego Sącza, którzy nie mogli z różnych względów uczestniczyć w wycieczce. Zostają wtajemniczeni w opowieści historyczne i przygody z górskich szlaków. W tak sympatycznym gronie mija nam szybko czas i zmęczeni udajemy się do Harcówki na upragniony odpoczynek. A reszta chłopaków wraca do Sącza zabierając ze sobą jedną osobę z Jasła.
Po godzinie 7 wstają pierwsi podróżnicy udający się na śniadanie. Posiłek połączony z kawa stawiają na nogi, mimo bólu wędrówki pierwszego dnia przygotowujemy się do dalszej drogi. Przygotowujemy prowiant na drogę, porządkujemy pokoje, dopinamy formalności i śmiało ruszamy w drogę. Mimo obawy o trudność trasy w grupie 11 osób wyruszany z Harcówki w stronę Suchej Doliny. Trudy pierwszego dnia dały znać o sobie trzem uczestnikom wyprawy. Rezygnują oni z dalszej wycieczki łapiąc autobus do Nowego Sącza. W uszczuplonym gronie zostaje: 5 osób z Sącza, 2 Jasło w tym nadal twarda dziewczyna:) oraz nasza przewodniczka. W drodze ku Suchej Dolinie korzystamy z usług sklepu i kupujemy napoje energetyczne, czekolady itd. motywujący prowiant :) Droga mija w żartach, rozmowach i tak podróżując drogą asfaltową docieramy do pomnika na Suchej Dolinie. Oddając hołd i wyrazy szacunku dla poległych bohaterów odpalamy race, przywiązujemy szalik w barwach narodowych i odpalamy znicze pod pomnikiem. Po chwilowym postoju wyruszamy w dalszą trasę, która z czasem z asfaltu zmienia się w betonowe płyty. W taki sposób mijamy Obidzę i dalej podróżując docieramy aż do Wielkiego Rogacza. Kolejna przerwa na złapanie oddechu i regenerację sił przed najtrudniejszą częścią wyprawy drugiego dnia. W oddali słychać nadchodzącą burze a my w tym czasie szykujemy plan awaryjny przed ewentualną ulewą. Delikatnie wypoczęci wyruszamy w szlak idąc ku Radziejowej, męczące podejście nie stanowi problemu jedynie dla jednego chłopaka od nas i dziewczyny z Jasła, którzy błyskawicznie giną z widoku reszcie grupy. Pojedynczo docieramy do szczytu Radziejowej, na której spotykamy inne grupy turystów. W gronie 5 osób wyczekujemy przybycia naszej pozostałej grupy (3 osoby). Przewidywania okazały się słuszne gdyż z nieba zaczęły spadać krople, które napędziły stracha grupie, na którą czekaliśmy. Szybki kontakt telefoniczny i już jesteśmy w komplecie. Krótka dyskusja i zostaje podjęta decyzja o kontynuacji wycieczki zgodnie z planem. Podróżując przez Wierchy łapie nas deszcz, który z czasem zamienia się w ulewę połączoną z gradobiciem. Tak przemoknięci, brudni, zmęczeni nie zważając na trudne warunki podróżujemy dalej ku Przehybie. Wraz ze zbliżaniem się do schroniska na Przehybie opady ustępują i tak już bez deszczu docieramy na szczyt. W schronisku przebywa duża grupa dzieci i starszych osób spędzając czas na śpiewach i zabawach :) Szybko znajdujemy wolne miejsce na powietrzu, zamawiamy herbatę, kawę i zaczynamy uzupełniać energie spożywając posiłek. Pogoda zmienia się bardzo szybko i w kilka chwil zostajemy przepędzeni przez burze do środka schroniska. Zajmujemy wolny stolik i tak w naszym gronie przeczekujemy mocne gradobicie. Zmęczeni ale nie pozbawieni dobrego humoru postanawiamy skorzystać z nadarzającej się sposobności rześkiego prysznicu na tarasie schroniska. Zostawiając rozśpiewane grono turystów w środku udajemy się na balkon. Bez żadnych oporów wybiegamy pod rzęsisty deszcz. Bawiąc się w deszczu i śpiewając pieśni chwalące nasze kluby zwracamy na siebie uwagę całego schroniska. Przy okazji tego prysznicu zmywamy z siebie pot i zdobyte na szlaku błoto. Przez starszą turystkę zostajemy uświadomieni o posiadaniu przez nas ułańskiej fantazji, sprawieniu atrakcji innym i bezcennych latach młodości. Przemoczeni do suchej nitki wracamy do środka. Po kilku minutach ulewa ustępuje a my przebrani w suche ubrania wyruszamy w męczącą kilku kilometrową drogę w dół do szlabanu. Ponad godzinny marsz z Przehyby i jesteśmy na dole gdzie czeka już na nas bus do Nowego Sącza. Chwila oczekiwania na resztę grupy, wsiadamy do busa i już prosta droga bez przeszkód do domu. Sprawnie docieramy do miasta i każdy zmęczony ale szczęśliwy udaję się w swoją stronę
Podsumowując, wrażenia z wycieczki bezcenne, grupa podróżników zapewniła sobie odpowiednią dawkę humoru, odpoczynku i miło spędzonego czasu. Mimo przebycia przeszło 30 kilometrów szlakami górskimi, ogromnego zmęczenia fizycznego, zrealizowaliśmy plan. Poczuliśmy namiastkę trudów naszych bohaterów i poznaliśmy ich żywą historie w lasach Beskidu Sądeckiego. Dla wszystkich uczestników wyrazy szacunku za hart ducha i wole walki z własnymi słabościami. Zapewniam was że to dopiero początek a Sekcja Turystyczna zapewni wszystkim jeszcze wiele radości i bezcennych chwil spędzonych w sympatycznym gronie.
Dzięki serdeczne wszystkim którzy przyczynili się do realizacji wycieczki i w niej uczestniczyli. Czas spędzony wspólnie, wzajemna pomoc i solidna dawka humoru naprawdę bezcenne. Skoro Bianco nawet jest zadowolony to coś to znaczy :D Warto było, oj warto:)
Pozdrawiam ! |
_________________ Jest ryzyko jest zabawa albo cmentarz albo sława!
Przecież wrócą tamte lata,
tamte piękne złote dni.
O Królowo Tego świata tak
będziemy śpiewać Ci...
...::: Najlepsze Ciacha Małopolski :::... |
|
|
|
 |
Bianconeri
Dołączył: 06 Paź 2004
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 12:20
|
|
|
Rozwijając nieco punkt 2 to jeśli ktoś ma kłopoty wychowawcze ze swoim dzieckiem tudierz dziecko twierdzi że rodzice są źli i ich nie kocha to polecam wysłać dzieciaka na OBÓZ (duże litery celowe) do stanicy harcerskiej do Kosarzysk do "zaprzyjaźnionej" druhny.
Gwarantuję że po powrocie dziecko nie będzie mówiło inaczej jak 'kochana mamusiu', 'kochany tatusiu' i 'mój ukochany domek':D
A podobno to my jesteśmy dziwni ... :) no ale cóż, skoro wszystko co wygląda inaczej niż przez wyidealizowane różowe okulary z napisem ZHP jest be :) |
_________________ GDZIE KUCHAREK SZEŚĆ TAM WIÓRY LECĄ |
|
|
|
 |
hanys
Oda do Śląskości

Dołączył: 07 Paź 2004
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 13:22
|
|
|
a dzwonil ktos o grilla ;D
a tak powaznie, to jak nie lubie gor, tak po tych opowiesciach chetnie bym sie wybral... moze jak czas pozwoli to na kolejna wyprawe uderzę z wami |
_________________ Nas nie obchodzi co o nas myślicie
My się bawimy i was pierdolimy
Śląskości Ty nad poziomy wyfurgnij
Hanys - uokryślyńy czowjeka, kery uod pokolyńůw mjyszko we Ślůnsku a mo śe za Ślůnzoka. Czynsto Hanys to je tyż Ślůnzok, kery mjyszko poza grańicůma Ślůnska. Pojyńće Hanys uobmyślili Poloki a wźyno śe uod mjymjeckigo mjůna Hans, co mjało uoznaczać, iże Ślůnzoki sům Mjymcůma. Mjało być uůne uobraźliwe, nale przijino śe skiż podkryślyńo uodrymbnośće Hanysůw.
 |
|
|
|
 |
Kazek G f H

Dołączył: 06 Mar 2008
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 13:38
|
|
|
Nie wiadomo czy będzie jeszcze dane komukolwiek iść naszym szlakiem, bo jak się Tusk dowie że tam Kibole łażą to w pizdu zamknie wszystko :D,
a tak na poważnie to wypad naprawdę konkrety. Tym którym się nie chciało ruszyć, lub z powodu wybrania innych rozrywek mają co żałować. Pani Przewodnik zapewne na długo zapadniemy w pamięci, a "takie tam z kibolami na szlaku" do końca życia. Ryś był, śledził, obserwował, dosłownie czuwał. Dzięki.
Próbowałem napisać szerszą relacje, ale tyle sie działo że ciężko napisać to w kilkunastu zdaniach.
Pozdrawiam obecnych!! |
_________________ Brutal Fans Hooligans - Glinik Gorlice ... :)
 |
|
|
|
 |
Dziekan
MDMA
Dołączył: 05 Paź 2004
|
|
|
|
 |
Kazek G f H

Dołączył: 06 Mar 2008
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 16:50
|
|
|
Dobra, pisać szybko relacje i zabierać sie z tego forum bo CZARNY RODRIGUEZ JEST W MIEŚCIE!! |
_________________ Brutal Fans Hooligans - Glinik Gorlice ... :)
 |
|
|
|
 |
kolafy
Dołączył: 06 Paź 2004
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 17:16
|
|
|
tak w ogolę to zdjęcia mamy miazga :D |
|
|
|
 |
wel
Dołączył: 02 Sie 2009
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 18:39
|
|
|
Jak już w tematyce zdjęć...
1. Radość z przybycia do Rytra, oraz nieplanowanej wycieczki z centrum do pierwszego pomnika
2. Rytro, tu jesteśmy, a tam będziem, czyli zagrywki taktyczne przed
3. Rytro, pod pomnikiem partyzantów, których ponoć tu nie było, nieważne...
4. Takie tam z kibolami w drodze na Niemcową :D
5. Niemcowa zdobyta, schodzimy do Piwniecznej (w tle na dole)
6. Wszyscy wsłuchani w opowieści pani Marii Zubek
7. Kolejne pamiątkowe z kibolami ;)
8. Pod domem naszej bohaterki wieczoru
9. Dzień II, Sucha Dolina, jak widać jest nas mniej...
10. Pod pomnikiem w Suchej Dolinie
11. HARDBASS na Przehybie ;) |
_________________ https://www.facebook.com/SandecjaFoto |
|
|
|
 |
Sądeczanin
Dołączył: 27 Lip 2007
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 18:50
|
|
|
nie no po minach widać że było zajebiście :) |
_________________ SANDECJA DLA NIEKTÓRYCH LITER PARĘ DLA MNIE ŻYCIE CAŁE!! |
|
|
|
 |
kolafy
Dołączył: 06 Paź 2004
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 20:09
|
|
|
Bezcenne po takiej trasie...
ps. dla takich chwil warto żyć będę to wspominał do końca życia mimo że 2 dzień odpuszczony ale to tylko ze względu na przyjaciela z Jasła i PGS-ke którzy mnie namówili hahaha ;)))))) Za to w szerszym gronie z dezerterem dnia pierwszego razem spędzamy miło czas relaksując się na basenie w Nowym Sączu. |
|
|
|
 |
Koniu
Piknik z A

Dołączył: 07 Cze 2008
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 20:35
|
|
|
Bianconeri napisał/a: | 1. Pewne wredne jasielskie babsko :) |
Bardzo fajna dziewczyna :D
A kto nie był niech żałuje. Czekam na wycieczkę "taką tam z kibicami" numer 2! hehe |
|
|
|
 |
Kazek G f H

Dołączył: 06 Mar 2008
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 20:45
|
|
|
Wszystko przez te baby hehe :D, potoczek okazał sie zbawieniem dla duszy i ciała, to fakt.
W ośrodku były z nami również jakieś dzieciaki, niby jakaś pseudo szkółka harcerska ( raczej wyglądało to jak obóz dla Hitlerjugend - zakazy na wszystko - mają słuchac tylko jednej osoby, wodza, którym była nijaka Pani D. :) . Jak wspomniał Krzysiek w regulaminie był zakaz posiadania gum ( oczywiście do żucia:). Kiedy zjedliśmy kolacje, wpadł do stołówki jeden z dzieciaków dotknięty owym zakazem oznajmiając nam " przemycam gumy, tylko nikomu nic nie mówcie":D. U nas salwa śmiechu, ale później stwierdziliśmy że w końcu mógł się odezwać do normalnych ludzi, i chciał zapunktować. To była dopiero namiastka konspiracji w "jaskini lwa - Pani D." :D. |
_________________ Brutal Fans Hooligans - Glinik Gorlice ... :)
 |
|
|
|
 |
kolafy
Dołączył: 06 Paź 2004
|
Wysłany: Pon Lip 11, 2011 21:05
|
|
|
Mi się przypomniał dobry tekst Pani Zubek przy okazji przekazywania pamiątek, "a szalik tej drugiej drużyny nie macie dla mnie?" ;)) |
|
|
|
 |
|
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group Sandecja.org Theme zaprojektowane przez: netSuit.pl |