|
|
|
O swojej filozofii futbolu, poglądach i życiu prywatnym opowiada Ryszard Kuźma, trener piłkarzy Sandecji Nowy Sącz.
- Ma Pan 52 lata, z czego dokładnie połowę spędził Pan na trenerskiej ławce. Nie znudziło się jeszcze?
- Futbol opętał mnie już w dzieciństwie, kiedy wciąż koło nogi plątała mi się jakaś gumowa piłeczka. Towarzyszy mi ona do dzisiaj, z tą różnicą, że stała się większa i tworzona z innego materiału.
- Jako zawodnik wielkiej kariery Pan nie zrobił, za to osiągnięć szkoleniowych nie musi się Pan wstydzić.
- Zależy, jak to oceniać. Za młodu występowałem w Stali Rzeszów, z czteroletnią przerwą na grę w III-ligowym wtedy AZS AWF Warszawa. Studiowałem wówczas w stolicy, kończąc wydział trenerski na tamtejszej akademii. Później, w 2008 r. w słynnej "Kuleszówce" zyskałem licencję UEFA Pro.
- Ta rozmowa ma dotyczyć nie tylko piłki nożnej, kwestię trenerską ograniczmy zatem do przypomnienia, w jakich klubach przyszło Panu pracować.
- Rozpoczynałem od juniorów Stali Rzeszów. Później były już "dorosłe" zespoły tejże Stali, Izolatora Boguchwała, Pogoni Leżajsk, Wisłoki Dębica, Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, Motoru Lublin. |
| |