|
|
|
Remis w derbowej potyczce z Kolejarzem Stróże nie wywołał w obozie sądeczan euforii. Zarówno trenerzy, jak i zawodnicy liczyli na więcej.
Przecież w poprzedniej kolejce biało-czarni przełamali się, pierwszy raz w tym sezonie wygrywając w delegacji. Spodziewano się więc, że pójdą za ciosem i odprawią z kwitkiem rywala zza miedzy. Tymczasem po nerwowym meczu podzielili się ze stróżanami punktami, co uznać wypada za rozstrzygnięcie jak najbardziej odpowiadające przebiegowi boiskowych wydarzeń. Rywalizacja z Kolejarzem to już jednak historia, rozdział zamknięty, przynajmniej do wiosny 2012 r.
Tymczasem liga gra dalej, chociaż przed nami przedostatnia już kolejka w pierwszej części sezonu. W planie znajduje się co prawda stoczenie awansem trzech spotkań z rundy wiosennej, ale to już temat na inne opowiadanie. |
|
Przed Sandecją kolejna trudna próba. Dzisiaj czeka ją konfrontacja w Łęcznej, gdzie o godz. 15 stanie naprzeciw tamtejszej Bogdance, zespołowi, który pod szyldem Górnika przez kilka sezonów występował w ekstraklasie. Z zupełnie niezłym skutkiem poczynał sobie także w trwających rozgrywkach I ligi, przez jakiś czas przewodząc nawet stawce występujących w niej drużyn. Impet się jednak wyczerpał i obecnie podopieczni trenera Piotra Rzepki plasują się w tabeli na piątej pozycji, mając w dorobku 25 pkt. Sandecja jest ósma, legitymując się o cztery "oczka" uboższym kontem. Lokata w ligowej hierarchii oraz własny teren wydają się więc przemawiać za gospodarzami. Chociaż na temat drugiego z wymienionych aspektów można podyskutować. Otóż sądeczanie dwukrotnie grali w Łęcznej, przywożąc ze wschodnich rubieży 4 punkty. "Zapracowały" na nie wygrana 1-0 (po golu Arkadiusza Aleksandra) oraz remis 1-1 (trafienie Marcina Chmiesta tuż po pierwszym gwizdku sędziego). Obydwaj strzelcy bramek mają szansę występu w sobotnim meczu i życzyć sobie tylko należy, by powtórzyli swoje wyczyny z nieodległej przeszłości.
Do Łęcznej udała się Sandecja w nastroju bojowym, lecz w składzie uszczuplonym o głównego reżysera jej poczynań. Filip Burkhardt w przywołanych derbach z Kolejarzem ujrzał czwartą żółtą kartkę, co jest równoznaczne z automatycznym odsunięciem go od udziału w jednym spotkaniu. Strata to z pewnością dotkliwa i głowa trenera Mariusza Kurasa w tym, by ją jakoś zneutralizować.
- Bury jest dla nas ważnym zawodnikiem, nie ma jednak ludzi niezastąpionych - mówi Maksymilian Cisowski, kierownik drużyny Sandecji. - Jego miejsce w meczowej "osiemnastce" zajął Sebastian Fechner, ale wiadomo, że to obrońca i raczej inny zawodnik wybiegnie za Burkhardta w podstawowym składzie. Szanujemy rywala, ale nie mamy przed nim większych kompleksów. Zawsze dobrze grało się nam w Łęcznej, co nie oznacza, że zwycięstwo mamy już w kieszeni. Spodziewamy się twardej, bezpardonowej walki, jesteśmy na nią przygotowani.
Cisowski zapewnia, że zespół rywala został przez sztab trenerski właściwie rozpracowany.
- Rzecz w tym, żeby zawodnicy konsekwentnie realizowali założenia taktyczne - dodaje kierownik. - No i żeby panowie arbitrzy sędziowali obiektywnie. Do Łęcznej jedziemy po zwycięstwo, ale jeśli mecz skończy się remisem, też płakać nie będziemy. Oznaczałby on przedłużenie do dziesięciu serii naszych spotkań bez porażki.
Wyjściowy skład Sandecji na dzisiejsze spotkanie wyłoniony zostanie spośród następujących piłkarzy: bramkarze: Marek Kozioł i Mariusz Różalski; obrońcy: Marcin Makuch, Sebastian Fechner, Marcin Dymkowski, Jano Frohlich, Tomasz Midzierski, Marcin Woźniak; pomocnicy: Rafał Berliński, Dariusz Gawęcki, Sebastian Szczepański, Paweł Leśniak, Lukas Janić, Pavel Eismann, Patryk Jędrzejowski; napastnicy: Marcin Chmiest, Arkadiusz Aleksander i Bartosz Wiśniewski.
Mecz Bogdanka Łęczna - Sandecja rozpocznie się dzisiaj o godz. 15, a jako sędzia główny poprowadzi go Piotr Siedlecki z Warszawy.
Autor: Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |