|
|
|
- Bardzo rozczarowany jest Pan postawą swych podopiecznych w przegranym meczu z Polonią?
- Trudno, żebym był zadowolony po porażce. Chłopcy zawiedli mnie szczególnie w pierwszej połowie. Do spotkania przystąpili jak gdyby przestraszeni, nie w stu procentach skoncentrowani. Z przewagi gospodarzy otrząsnęli się dopiero po upływie dwóch kwadransów. Ale rywal prowadził już wówczas 1-0.
- Znacznie lepsza w waszym wykonaniu była druga połowa. Pomogła reprymenda w szatni?
- Najwyraźniej. W przerwie padło sporo ostrych słów, z których nie wszystkie nadają się do publicznego przytoczenia. I rzeczywiście, chłopcy zaczęli grać swoją piłkę. Wydawało się, że bramka wisi w powietrzu. I rzeczywiście padła. Tyle tylko, że strzelili ją gospodarze. |
|
- Fatalny błąd przytrafił się podobno Sebastianowi Fechnerowi.
- Zgadza się. Piłkarzowi z takim doświadczeniem podobne pomyłki po prostu nie przystoją. Ale nie zwalajmy winy na jedną osobę. Słabo grała cała druga linia. Może z wyjątkiem Piotrka Kosiorowskiego. Oprócz niego na wysokości zadania stanęli obydwaj stoperzy. No i Arek Aleksander, którego bramkarz z rzutu karnego przywróciła nam wiarę w uratowanie remisu. Niestety, w końcówce poczynaliśmy sobie zbyt nerwowo i porażka stała się faktem.
- W znaczący sposób komplikuje ona sytuację Sandecji w tabeli.
- To prawda. Terminarz nam nie sprzyja. Spośród czterech najbliższych spotkań, aż trzy stoczymy na wyjazdach.
- Czyżby sądeczanom zaczęło zaglądać w oczy widmo degradacji?
- Takiej ewentualności w ogóle nie biorę pod uwagę. Druga część rundy wiosennej będzie dla nas znacznie łatwiejsza. Zgromadzimy taką ilość punktów, że będziemy się piąć w górę tabeli. Rzecz w tym, żeby coś ugrać w najbliższych meczach. A kibiców proszę, by nas rozliczyli po zakończeniu sezonu.
- Będą zmiany na mecz z Pogonią?
- Oczywiście. Nie ma zgody na postawę podobną do tej prezentowanej przez drużynę w Bytomiu. Każdy zawodnik ma grać z pełnym zaangażowaniem od 1 do 95 minuty.
autor: Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |