|
|
|
Nie wiadomo jeszcze czy Robert Moskal zasiądzie na ławce drużyny w najbliższym meczu ligowym. Szkoleniowiec sądeczan wciąż czeka na decyzje organów PZPN w sprawie konsekwencji wydarzeń ze spotkania z Piastem Gliwice.
Wówczas został on wyrzucony przez sędziego na trybuny za wtargnięcie na boisko w trakcie meczu.
Robert Moskal nie uchyla się od poniesienia kary za złamanie regulaminu dotyczącego opuszczenia strefy dla trenerów i wejścia na murawę. - Jeśli mam być ukarany za to, że wyszedłem poza wyznaczony sektor, to w takim razie podobne konsekwencje powinni ponieść również szkoleniowcy Piasta. Oni przecież także weszli na płytę boiska. Co do rzekomego obrażenia przeze mnie sędziego, nie jest to prawdą, bo tylko zapytałem go o decyzję. Owszem emocje poniosły i taka jest prawda, ale czujemy się niesprawiedliwie osądzeni, bo ukarano tylko mnie i naszego masażystę, a była tam większa grupa osób - wyjaśnił trener Sandecji. |
|
Jeżeli sądecki szkoleniowiec decyzją PZPN zmuszony będzie oglądać swoją drużynę w trakcie meczu z trybun, najprawdopodobniej zastąpi go trener bramkarzy Stanisław Bodziony. - W takiej sytuacji Staszek będzie musiał chwilowo przejąć moje obowiązki podczas meczu. Wyślemy pismo z prośbą o tymczasowe pozwolenie dla niego, a ja będę obserwował wydarzenia z dystansu. Pozostaje nam czekać na decyzję z Warszawy. Wolałbym oczywiście być tam wezwany i wyjaśnić sprawę, ale znając życie zostaniemy tylko poinformowani o decyzji komisji - dodał Moskal.
Czy w najbliższym meczu również można spodziewać się niespodzianek w zestawieniu składu? - Zostawię to w tajemnicy do samego końca. Mamy jeszcze treningi i przyglądam się cały czas zawodnikom. Na pewno za żółte kartki pauzował będzie Gawęcki, więc to wymusza pewne zmiany. Będzie to dla nas trudny mecz, bo wystąpimy w roli faworyta, a w takiej sytuacji nie gra się zazwyczaj komfortowo - zakończył opiekun Sandecji.
źródło: miastons.pl |
|
 |