|
|
|
Wygrana w Niecieczy była nam potrzebna jak grzybowi woda. W przypadku kolejnego niepowodzenia nasza sytuacja w tabeli stałaby się bardzo nieciekawa - mówi w przed meczem z Flotą Świnoujście trener Sandecji Jarosław Araszkiewicz.
Szkoleniowiec podkreśla, że dobrze jego podopiecznym zrobiła dłuższa przerwa w rozgrywkach. Był czas i na prowadzenie codziennych zajęć, i na indywidualne rozmowy z zawodnikami.
- Obawiałem się, że niepowodzenie w meczu z Zawiszą wciąż tkwić będzie w głowach chłopaków - kontynuuje popularny "Araś". - Zauważyłem jednak, że nad przygnębieniem górę bierze sportowa złość. Każdy z nich miał świadomość tego, że choć z bydgoszczanami Sandecja przegrała zasłużenie, to jednak rozmiary porażki były stanowczo za wysokie. Moje przypuszczenia znalazły potwierdzenie na boisku w Niecieczy. Nie wszystko funkcjonowało tam już doskonale, ale poprawa była aż nadto widoczna. |
|
Araszkiewicz wskazuje na ogromne zaangażowanie wszystkich bez wyjątku swych podopiecznych i na więcej niż poprawną postawę defensywy. Tworzący ją zawodnicy ustrzegli się błędów indywidualnych. Aktywnie poczynali sobie gracze drugiej linii, chociaż w tej formacji wciąż odczuwalny jest brak lidera. Takiego, który w trudnych momentach poderwałby partnerów do walki.
- Pretensje mam tylko o to, że po zdobyciu prowadzenia daliśmy się zepchnąć do defensywy. Dobrze, że gospodarze nie potrafili z tego skorzystać - przyznaje 12-krotny w przeszłości reprezentant Polski.
Podkreśla on, że celem prowadzonego przezeń zespołu jest wkroczenie na dłużej na ścieżkę zwycięstw. Okazją do zapoczątkowania tego procesu będzie dzisiejsza potyczka z Flotą Świnoujście.
- Czeka nas naprawdę trudne zadanie - przestrzega Araszkiewicz. - Rywale wygrali cztery kolejne spotkania, wliczając mecze w Pucharze Polski, z którego wyeliminowali Górnika Zabrze. To prawda, że wszystkie potyczki toczyli na własnym stadionie, nie oznacza to wszak, że na wyjazdach mają zaprezentować się słabiej. Szansy upatruję w fakcie, że goście mogą być zmęczeni wspomnianymi meczami, a także podróżą na drugi koniec Polski. Przede wszystkim jednak wierzę w swoich piłkarzy. Zaczynają się coraz lepiej rozumieć, tworzą kolektyw.
Szkoleniowca martwią natomiast urazy, na jakie uskarżają się niektórzy zawodnicy.
- U Arka Aleksandra odezwała się zadawniona kontuzja kolana, mocno poobijani są Kamil Szymura, Peter Petran i Mateusz Kowalski. Liczę na to, że odzyskają pełną sprawność, bowiem nie bardzo miałbym kim ich zastąpić - przyznaje trener Sandecji.
W Niecieczy przedwcześnie boisko opuścił Arkadiusz Aleksander, najskuteczniejszy w dwóch ostatnich sezonach snajper sądeczan.
- Poczułem ból w kolanie, nie było sensu narażać się na poważniejsze kłopoty - tłumaczy napastnik. - Dzisiaj jest już dużo lepiej, trener może na mnie liczyć.
Warto dodać, że do dzisiejszego spotkania nasz najlepszy strzelec przystąpi jako szczęśliwy tatuś urodzonej wczoraj córeczki - liczymy na bramkę i "kołyskę".
źródło: własne / Dziennik Polski |
|
 |