|
|
|
- Po zakończeniu rundy jesiennej mówił Pan o konieczności wzmocnienia zespołu. Tymczasem działania zarządu Sandecji zmierzają w dokładnie odwrotnym kierunku. Drużynę zdążyło już opuścić trzech graczy z wyjściowego składu. Nie niepokoi Pana taka strategia?
- Nie moją rzeczą jest wnikanie, tym bardziej komentowanie, poczynań działaczy. Przyznaję, że wiedziałem, iż planowane są obniżki kontraktów, co musiało się wiązać z trudnymi rozmowami z zawodnikami. Myślałem jednak, że strony jakoś się dogadają. Przedwczesne rozwiązanie umów z Filipem Burkhardtem i Bartoszem Wiśniewskim jest więc dla mnie pewnym zaskoczeniem. Piotrek Mroziński odszedł natomiast zgodnie z oczekiwanym scenariuszem: skończył mu się po prostu okres wypożyczenia z łódzkiego Widzewa. |
|
- Brak którego zawodnika będzie najmocniej odczuwalny?
- Wszyscy byli silnymi punktami drużyny. Oczywiście, zdarzały im się lepsze i gorsze występy, przeważały jednak spotkania, w których stanowili o sile Sandecji. Nie chcę więc czynić rozróżnień. Braku każdego: i Piotrka, i Filipa, i Bartka żałuję. Ale cóż, takie jest życie, z pewnymi sprawami muszę się godzić.
- Kto zatem zjawi się na treningu po przerwie zimowej. Doliczy się Pan kilkunastu graczy?
- Spokojnie, nie popadajmy w skrajności. Będą też wzmocnienia. O tym kibiców mogę zapewnić. Wiem, że działacze nie próżnują, ja też czynię pewne starania.
- Przed rozpoczęciem rundy jesiennej też dokonano zakupów, które w większości nie okazały się trafione. Sytuacja może się powtórzyć?
- Nie dopuszczam takiej możliwości. W sierpniu wszystko czyniono na łapu-capu. Teraz mamy więcej czasu na skompletowanie solidnej drużyny.
- Na razie testował Pan piłkarzy z niższych klas rozgrywkowych. To ma być to wzmocnienie?
- Jesteśmy po słowie z kilkoma graczami z I ligi, a nawet ekstraklasy.
- Jakieś konkrety?
- Nazwiska zostaną upublicznione, kiedy przyjście nowych zawodników nabierze realnych kształtów.
- To może ja podpowiem: trzech graczy z Warty Poznań, obrońca z Korony Kielce. Zgadza się?
- Owszem, ale skąd ma pan takie informacje?
- Od prezesów. Od nich też dowiedziałem się, że możliwe jest odejście bramkarza Marcina Cabaja...
- Byłaby to dla nas olbrzymia strata. Mam nadzieję, że Marcin wypełni jednak kontrakt, który kończy się w czerwcu 2013 roku.
- Wciąż nie ma Pan podpisanej umowy z klubem. Czy świadomość tego nie jest dla Pana psychicznym dyskomfortem?
- W jakimś sensie na pewno. Ale czuję się odpowiedzialny za drużynę i staram się nie myśleć o formalnościach, o swojej przyszłości. Na razie cieszę się, że mam gwarancję, iż dojdzie do skutku przynajmniej jeden obóz. Opracowałem cały cykl przygotowawczy, zawodnicy otrzymali indywidualne rozpiski treningowe. Myślę, że gdyby prezesi myśleli o zmianie trenera, to coś bym o tym wiedział.
Autor: Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |