|
|
|
- To nie ta sama drużyna Sandecji, która męczyła się w rundzie jesiennej - taka opinia przeważała wśród sądeckich kibiców po zwycięskim meczu "biało-czarnych" z Polonią Bytom.
Rywalem podopiecznych trenera Mirosława Hajdy był co prawda zespół zamykający stawkę pierwszoligowców, niemniej strzelenie mu trzech goli musi napawać optymizmem. Nie zawiedli napastnicy, ale i z korzystnej strony zaprezentowała się formacja defensywna, będąca wcześniej piętą achillesową drużyny. Bez zarzutu spisywała się nowa para środkowych obrońców Arkadiusz Czarnecki-Sebastian Duda, a po skrzydłach "hulali" Marcin Makuch i Adam Mójta. Obydwaj zapisali asysty przy pierwszym i trzecim trafieniu swych kolegów z ataku. Odnieść natomiast można było wrażenie, że grząskie boisko nie sprzyja liderowi ekipy Pawłowi Nowakowi. Wszak i on, w miarę upływu czasu, zaczął królować w środku pola. |
|
- Od czasów Rudolfa Urbana Sandecja nie miała tej klasy rozgrywającego - słusznie zauważył jeden z kibiców.
Zadowoloną minę miał po meczu wspomniany Mirosław Hajdo. Nie omieszkał on jednak wytknąć swym podopiecznym trudno wytłumaczalnej nerwowości, z jaką rozpoczęli spotkanie.
- Przez pierwszy kwadrans bytomianie dominowali na boisku, a moi zawodnicy nie potrafili jakoś złapać właściwego rytmu - dowodził szkoleniowiec. - W miarę upływu czasu przejmowali inicjatywę, a na końcowe rozstrzygnięcie duży wpływ miała bramka strzelona "do szatni" przez Jozefa Certika. W drugiej połowie nie było już wątpliwości, kto tworzy lepszą ekipę.
Wyróżniającym sie graczem sądeczan był w sobotę Marcin Makuch. Nie tylko powstrzymywał ofensywne zapędy przeciwników, ale i sam inicjował ofensywne rajdy prawą flanką.
- Nie wyglądało to źle. Ze swej postawy mogę być chyba zadowolony. Ale prawdziwym sprawdzianem naszej wartości będzie wyjazdowy mecz z Olimpią Grudziądz - mówił doświadczony obrońca.
Żeby nie było za pięknie, odnotować należy zamieszanie i bałagan zaistniałe przy sprzedaży biletów. Wprowadzenie elektronicznego systemu kontroli widowni sprawiło, że przed kasami tworzyły się wielometrowe kolejki rozwścieczonych kibiców. Niektórzy weszli na stadion już po rozpoczęciu meczu.
autor: Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |