|
|
|
 W niecodziennych strojach wystąpili przeciwko GKS Katowice piłkarze pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz. Na ich koszulkach zamiast logo sponsorującej klub firmy Wiśniowski, pojawiły się białe nalepki. Czyżby miał być to widoczny gołym okiem sygnał, że przestała obowiązywać umowa o współpracy między stronami?
- Podstawowym powodem zaklejenia znaku firmy Wiśniowski jest zmiana wizerunku loga firmy - tłumaczy Andrzej Danek, prezes MKS Sandecja. - Ukrycie dotychczasowego uzgodniliśmy z prezesem Andrzejem Wiśniowskim.
Sternik Sandecji przyznaje jednak, że wspomniana firma straciła status głównego sponsora klubu. |
|
- Jest nim na dzisiaj Urząd Miasta Nowy Sącz, od którego otrzymujemy największe dotacje - wyjaśnia Andrzej Danek. - Niemniej firma Wiśniowski, z którą mamy podpisaną umowę do końca sezonu, pozostaje wśród czterech najważniejszych, wciąż wspierających nas instytucji. Te pozostałe to Fakro, Szubryt oraz Biedronka.
Prezes nie kryje, że wraz z kolegami z zarządu nie ustaje w poszukiwaniu sponsora strategicznego.
- W martwym punkcie utknęły, niestety, rozmowy ze znanym biznesmenem Józefem Wojciechowskim, byłym właścicielem Polonii Warszawa, który inwestuje w pobliskiej Krynicy-Zdroju - przyznaje działacz. - Mamy wszak nadzieję, że dojdzie do kolejnych spotkań. Jest niby w Nowym Sączu sporo dobrze prosperujących przedsiębiorstw, ale ich szefowie nie są zainteresowani piłką nożną.
Nie od dzisiaj wiadomo, że Sandecja nie zalicza się do finansowych magnatów. W klubie długo obraca się każdą złotówkę, zanim puści się ją w obieg. W tej sytuacji za osiągnięcie uznać należy w miarę terminowe wypłacanie zawodnikom należnych im gratyfikacji.
- Nie dochodzi u nas do takich sytuacji, jakich doświadczają piłkarze niektórych innych klubów, w których zaległości sięgają pięciu, sześciu miesięcy - zapewnia prezes MKS. - Futboliści mają uregulowane wypłaty za marzec. Do połowy maja zostaną one uzupełnione. Gorzej przedstawia się sprawa z premiami. Wypłacone zostały tylko za niektóre mecze. Za pozostałe zawodnicy pieniądze otrzymają po zakończeniu sezonu.
Tymczasem w obozie Sandecji panuje mobilizacja przed czekającym jutro sądeczan spotkaniem ze Stomilem Olsztyn.
- To dla nas mecz o sześć punktów, rywale też przecież walczą o uniknięcie degradacji. Jeśli zwyciężymy, będziemy prawie na sto procent pewni utrzymania się w gronie pierwszoligowców. Ważne, że w Katowicach żółtych kartek nie ujrzeli Paweł Nowak, Piotr Kosiorowski oraz Patryk Tuszyński, w przeciwnym razie nie mogliby w środę wybiec na boisko - kończy Andrzej Danek.
Autor: Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |
