|
|
|
- W pięciu pierwszych kolejkach I ligi Sandecja nie strzeliła ani jednego gola, mając na koncie raptem jeden punkt. Po przekroczeniu półmetka rozgrywek plasuje się na ósmej pozycji z dorobkiem 24. "oczek". Nie ma powodów do narzekań?
- Nigdy nie byłem minimalistą. Doceniając ten progres formy i ciesząc się z lokaty w bezpiecznej strefie tabeli, wciąż będę podkreślał, że mogliśmy, a nawet powinniśmy mieć o cztery punkty więcej. Nie mogę przeżałować zremisowanych meczów z Kolejarzem w Stróżach i z Okocimskim w Brzesku.
- Drużynę odmieniło sprowadzenie nowego trenera? Kto wpadł na pomysł zatrudnienia Ryszarda Kuźmy?
- Poszukiwań szkoleniowca podjęliśmy się w trójkę: dyrektor Wydziału Sportu i Kultury Urzędu Miasta Józef Kantor, dyrektor sportowy klubu Jano Frohlich, no i ja. Kuźmę "wytropił" Jano. Uważam, że dokonaliśmy właściwego wyboru.
- Był jesienią mecz, o którym mógłby Pan powiedzieć, że tak grających "biało-czarnych" zawsze chce oglądać?
- Był, z GKS-em Bełchatów. Spadkowicz z ekstraklasy przyjechał pewny swego, utarliśmy mu nosa wygrywając 2:0. |
|
- Kto najmilej zaskoczył swą postawą w przekroju całej rundy jesiennej?
- Prawie bezbłędnie bronił Marcin Cabaj. W obronie brylowali Adam Mójta i Peter Petran, chociaż Słowakowi przytrafiło się kilka pomyłek. Świetnie do drugiej linii wprowadził się Tomek Margol. Mózgiem drużyny był Łukasz Grzeszczyk, najbardziej niedocenianym pomocnikiem I ligi jest rodak Petrana Matej Nather. No i Maciek Bębenek, motor napędowy Sandecji.
- Niespecjalnie udaną jesień miał natomiast prześladowany kontuzjami Piotr Kosiorowski...
- Piotrka nie ma już w Nowym Sączu. Z uwagi na problemy rodzinne z autentycznym żalem pożegnał się z chłopakami, kontrakt został rozwiązany.
- To jedyny ubytek?
- Odchodzą także Piotr Giel i kolejny Słowak Jozef Certik. Ważą się poza tym losy Ormianina Gevorga Badaljana.
- Pozbywacie się zatem dwóch napastników, Giela i Badaljana. W przedniej formacji pozostają tylko Fabian Fałowski i Maciej Górski.
- Dlatego już teraz rozglądamy się za klasycznym "napadziorem". Potrzebujemy także rozgrywającego i obrońcę. Wiem, że trener ma swoich kandydatów. Wkrótce podejmiemy z nimi rozmowy.
- Wciąż jesteście I-ligowym Kopciuszkiem?
- Nasz roczny budżet oscyluje wokół dwóch milionów zł. Co to jest przy sześciu, siedmiu milionach, jakimi dysponuje kilka drużyn z grona naszych przeciwników?
- Sandecja jest rewelacją Pucharu Polski, znalazła się w ćwierćfinale. Załóżmy, że wygrywacie dwumecz z Zagłębiem Lubin, w półfinale wpadacie na któregoś z I-ligowców - Arkę Gdynia lub Miedź Legnica, eliminujecie go, a w finale czeka na was Legia Warszawa, która już wcześniej zapewniła sobie tytuł mistrzów Polski. Kto wówczas zagra w Lidze Europejskiej?
- No kto, Sandecja! I nie jest to wcale takie niemożliwe, jak mogłoby się wydawać. Widzę, że chłopcy do pucharowych meczów podchodzą z ambicją, traktując je jako okazję do wypromowania się. Zakwalifikowanie się do europejskich rozgrywek byłoby wspaniałym zwieńczeniem 103-letniej działalności klubu. Ale wróćmy na ziemię. Najważniejsze to dobre przygotowanie do wiosny.
autor: Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |