| | |
Sandecja zremisowała na własnym boisku z Dolcanem Ząbki 2:2.
Bramki zdobyli Gawęcki 67', Bębenek 89' - Lech 69' i 80'.
Składy:
Sandecja: Różalski, Makuch, Fröhlich, Jędrszczyk, Borovićanin, Bębenek, Stefanik, Zawadzki (85' Chlipała), Jonczyk (82' Skrzypek), Gawęcki, Aleksander (59' Fabianowski).
Dolcan: Misztal, Korkuć, Hirsz, Dadacz (69' Warakomski), Pawłowicz, Kosiorowski, Hinc, Grajek (46' Stretowicz), Lech, Ziajka, Tataj (86' Wielądek).
Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Twierdza Nowy Sącz nadal niezdobyta, lecz szkoda straconych dwóch punktów, gdyż Sandecja była drużyną lepszą, a gdyby nie kontrowersyjna decyzja sędziego pod koniec spotkania wynik mógł być inny. | | Pierwsza połowa meczu to zdecydowana przewaga Sandecji i rażąca wręcz nieskuteczność - conajmniej 4 niewykorzystane "setki" i sporo dobrych sytuacji do zdobycia gola, niestety brakowało skuteczności czy zachowania zimnej krwi pod bramką rywala.
Natomiast goście w pierwszej odsłonie meczu mieli w zasadzie jedną dobrą sytuację, przy której z kolei my mieliśmy masę szczęścia, że niewykorzystane sytuacje się nie zemściły. Piłkarze Dolcanu oddali groźny strzał, Różalski sparował piłkę, a także dobitkę, druga dobitkę wybił obrońca i najgroźniejsza akcja gości zakończyła się wrzutem z autu.
W drugiej połowie mecz się wyrównał, Sandecja jakby trochę spuściła z tonu lub goście nieco też zmienili taktykę. Jednak to Sandecja pierwsza zdobyła gola po stałym fragmencie gry. Radość niestety nie trwała długo, wyrównanie padło po strzale z dystansu, tak samo jak i druga bramka dla Dolcanu, która była pięknym, mierzonym uderzeniem, jednak gdzie byli wtedy nasi obrońcy?.
W końcówce gracze Sandecji pokazali charakter i mocno przycisnęli dążąc do zdobycia bramki. I udało się, wyrównujący gol to piękny strzał Bębenka praktycznie z zerowego kąta.
Sandecja rzuciła się do ataku wierząc w zwycięstwo i udało się - Chlipała podwyższył na na 3:2 Chlipały, arbiter odgwizdał gola, na trybunach i ławce rezerwowych szał radości, który za chwilę przerodził się w atak wściekłości, ponieważ główny arbiter, po sygnalizacji sędziego liniowego uznał, że bramka została zdobyta ze spalonego.
Problem jednak w tym, że Chlipała otrzymał piłkę po ... główce obrońcy Dolcanu...
Arbiter spotkania wogóle pogubił się w drugiej połowie i dopuścił do zbyt ostrej gry, nie brakło też złośliwych fauli, na czym ucierpiało całe widowisko, gdyż w pierwszej połowie i części drugiej, mecz był toczony w szybkim tempie i był ładnym widowiskiem.
Cóż, nie zawsze wygrywa lepszy, należy się cieszyć, że twierdza Nowy Sącz nadal pozostała niezdobyta, jednak przy naszej indolencji strzeleckiej i niemocy na wyjazdach, każde punkty stracone u siebie, bo w tym wypadku remis należy uznać za stratę 2 punktów a nie zysk 1, mogą nas sporo kosztować w ostatecznym rozrachunku.
Jednak równie ważna jest dobra gra piłkarzy, którzy w końcu się przecież odblokują, najbliższa okazja już w poniedziałek 5 października na stadionie Widzewa w Łodzi. | |  |
|