Stowarzyszenie Kibiców Sandecji
Rotacja1
Archiwum aktualnościStatutZarządCzłonkostwoForumMuzeum SandecjiPolityka prywatnościKontakt
Sandecja Nowy Sącz
Środa, 15 Grudzień, 2010

Wywiad z Mariuszem Kurasem, nowym trenerem Sandecji

Sandecja Nowy SączWracam na piłkarskie salony

Witamy w Nowym Sączu. Zna Pan to miasto?
- Nie, to dla mnie teren dziewiczy. Nigdy tutaj nie byłem, nigdy też - ani jako piłkarz, ani jako trener, nie grałem przeciwko Sandecji. Przeprowadzka do waszego miasta ma więc dla mnie dodatkowo walor poznawczy.

Nie poznawanie górskich terenów będzie dla Pana przecież celem numer 1?
- Oczywiście. Zatrudniono mnie w Sandecji po to, by pomóc jej w awansie do ekstraklasy. To moje zadanie. Nie ukrywam, że jestem człowiekiem ambitnym i nawet gdyby nikt tego głośno nie powiedział, to i tak sam bym sobie taki cel wyznaczył.
sandecja trener kuras
- A A A +
Drukuj Drukuj
Email Email
RSSRSS
Skomentuj na forum Na Forum
Skomentuj na Facebook Na Facebook
Ta ekstraklasa jest, według Pana, jeszcze w tym sezonie realna?
- Strata dziesięciu punktów do drugiego miejsca rzeczywiście może wydawać się znacząca, ale przed nami jeszcze 17 meczów, do wzięcia pozostaje 51 "oczek". Wszystko zatem jest jeszcze możliwe. A gdyby w 2011 roku nie udało się wywalczyć promocji, to do następnego sezonu przystąpimy z  hasłem: "ekstraklasa za wszelką cenę". Uważam, że w obecnie prezentowanej formie Sandecja zasługuje na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Zdaje Pan sobie sprawę, że Dariusz Wójtowicz, jego poprzednik na trenerskim stołku, wysoko zawiesił poprzeczkę, zyskał sympatię kibiców, zdobywając ich przestawieniem drużyny na ofensywny, efektowny styl gry?
- Zasługi Darka Wójtowicza, którego znam jeszcze z zawodniczych czasów (Kuras i Wójtowicz występowali w  reprezentacji Polski U-18, sięgając z nią w 1984 r. po brązowy medal mistrzostw Europy - przyp. D. W.) w tworzeniu nowego wizerunku Sandecji są w istocie nie do podważenia. Ja jednak chcę sięgać jeszcze wyżej, nie zadowala mnie stagnacja. Powtarzam raz jeszcze: założyłem sobie wprowadzenie Sandecji do ekstraklasy.

Dosyć długo trwały negocjacje w sprawie podpisania przez Pana kontraktu z Sandecją. Z tego, co wiem, to do dzisiaj nie jest on jeszcze sformalizowany.
- Pozostała tylko formalność, w postaci złożenia autografu na spisanym już, obowiązującym przez półtora roku dokumencie. Nastąpi to 20 grudnia, kiedy po raz pierwszy w życiu przyjadę do Nowego Sącza. A samo dogadywanie szczegółów umowy przebiegło błyskawicznie. Nie stawiałem wygórowanych warunków. Proszę spytać działaczy Sandecji, oni to potwierdzą. Powiem wprost: prowadzenie pierwszoligowej drużyny, na dodatek cieszącej się pozytywną opinią w Polsce, traktuję nie tylko jako wyzwanie i zaszczyt. Jest dla mnie równoznaczne z powrotem na piłkarskie salony. Pragnę przypomnieć o sobie, osiągając w Nowym Sączu spektakularny sukces. W Małopolsce wielki futbol zaczyna się i kończy na Wiśle i Cracovii. Czas najwyższy, żeby do tych drużyn dołączył zespół z  tzw. terenu. Sandecja jest do tego najbardziej predystynowana. Zapewniono mnie, że w mieście panuje świetny dla piłki nożnej klimat, że ludzie kochają swoją drużynę, a sam klub stawia przed sobą ambitne cele. Miałbym wielki żal do siebie, gdybym z tego kapitału nie skorzystał. A wracając jeszcze do pańskiego pytania, to problem ze zmianą pracodawcy zasadzał się na wiążącym mnie kontrakcie z Kotwicą Kołobrzeg. Jej działacze nie byli skłonni się mnie pozbywać. Udało mi się na szczęście przekonać prezesa, że moim zamiarem jest walka o wyższe cele, niż miejsce w czołówce III ligi.

W bardzo pochlebnym tonie wypowiadał się o Panu jego dawny podopieczny Jano Frohlich. Przypomnę, że był on jednym z graczy GKS Bełchatów, wprowadzonego przez Pana w 2005 r. do ekstraklasy. Domyślam się, że to właśnie Słowak był głównym orędownikiem sprowadzenia Pana do Nowego Sącza?
- Janek nie zawsze łapał się w wyjściowej jedenastce Bełchatowa. Jest mi zatem podwójnie miło, że zachował o mnie miłe wspomnienie. Ja też z sympatią wracam do tamtych czasów. Wie pan, jak to jest. Zawodnik traci plac w zespole, za co obwinia trenera. W  sporcie nie każda droga usłana jest różami. Ja chcę być normalny, postępować w zgodzie z własnym sumieniem. I wiem, że czasem wiąże się to z ryzykiem zrażenia do siebie pewnych ludzi. Dlatego opinia Janka jest dla mnie bardzo ważna. A czy miał on wpływ na moje związanie się z  Sandecją? Jakiś na pewno. Ale mało kto wie, że działacze sądeccy rozmawiali ze mną w sprawie pracy już przed przeszło dwoma laty, jeszcze przed zatrudnieniem Jarka Araszkiewicza. Wówczas jednak odmówiłem, bowiem związany byłem z inną drużyną.

Czy do Nowego Sącza przenosił się Pan ze swoimi ludźmi? Czy współpracownicy Dariusz Wójtowicza mają pakować walizki?
- Na pierwszą część pytania odpowiedź brzmi: tak, chcę pracować ze swoim asystentem, zaś na drugą: nie, powinni wstrzymać się z pakowaniem. Zamierzam korzystać z doświadczeń dotychczasowego sztabu szkoleniowego. 20 grudnia omówię z prezesami Sandecji wszystkie szczegóły tyczące tej kwestii.

Jeszcze przed odejściem, trener Wójtowicz opracował plan przygotowań do drugiej części sezonu. Zamierza Pan czynić w nim jakieś korekty?
- Nie, rozpiska pozostanie bez zmian. Pojedziemy na dwa obozy, do Zakopanego i Gutowa Małego. Zdaję sobie sprawę, że jest już trochę późno, niemniej postaram się zakontraktować dodatkowe sparingi z bardziej wymagającymi rywalami. Także tymi z  ekstraklasy. Wygrane ze słabszymi ekipami tylko zaciemniają obraz, natomiast od silniejszych można się czegoś nauczyć. Z tego, co się orientuję, Sandecję łączą przyjazne więzy z Cracovią. Może więc "Pasy" znajdą dla sądeczan wolny termin.

Czy zna Pan możliwości poszczególnych graczy biało-czarnych?
- Niektórych poznałem, pracując z nimi w innych klubach, kilku dalszych pamiętam z boiskowych występów. Mam na myśli wspomnianego Frohlicha, Aleksandra, Berlińskiego, Kowalczyka, Makucha i Gawęckiego. Pozostałych poznam już na miejscu. Nie powinno mi to zająć zbyt wiele czasu.

Przewiduje Pan wietrzenie kadry zawodniczej?
- Zespół wymaga wzmocnień - to nie ulega wątpliwości. Ale rewolucji personalnej przeprowadzał nie będę. Zrezygnuję pewnie z usług kilku graczy, w miejsce których spróbujemy ściągnąć napastnika, lewego obrońcę oraz rozgrywającego lub ofensywnego pomocnika. W planie mam zatem trzy transfery.

Rozmawiał: Daniel Weimer, Dziennik Polski
Wróć ...

Zobacz również:


Copyright © 2007 - 2025 Stowarzyszenie Kibiców Sandecji

designed by: www.chariot.pl, powered by: ChariotCMS 3.3 Advanced
[X]

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi
ustawieniami przeglądarki. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w Twojej przeglądarce.