|
|
|
Lukas Janić, Marcin Woźniak, Marcin Chmiest, Ondrej Ćurgali, ewentualnie Wojciech Trochim - to dotychczasowe nabytki Sandecji. Na tym kończycie kompletowanie składu na rundę wiosenną? - zapytaliśmy Andrzeja Danka, prezesa MKS Sandecja.
- Uważam, że - wziąwszy pod uwagę nasze możliwości finansowe - to zupełnie niezły zestaw. Pozyskaliśmy właściwie wszystkich graczy, na których wskazał trener Mariusz Kuras.
- Nie wszyscy podpisali już z Sandecją umowy...
- Ale z każdym z nich jesteśmy dogadani. W środę, by dopiąć szczegóły, przyjeżdża menedżer Ćurgaliego. Słowacy nie stawiają wysokich wymagań, są bardzo elastyczni w negocjacjach. Jeśli trener zechce Ćurgaliego, to go kupimy. |
|
- Z tego, co wiem, to szkoleniowcowi podoba się ten napastnik.
- No to nie ma sprawy.
- Pozostaje kwestia Wojciecha Trochima.
- To rzeczywiście bardziej skomplikowany problem. Nie wiemy, czy Legia zgodzi się na długoterminowe wypożyczenie, jakiego życzy sobie piłkarz. W tym tygodniu wszystko powinno się wyjaśnić.
- Także z Petarem Borovićaninem, który znalazł się na celowniku Ruchu Chorzów?
- "Boro" trenuje z nami i na razie jego transfer przestał być aktualny. Zawodnik ma w kontrakcie zapisaną kwotę odstępnego - 150 tys. zł. Tymczasem chorzowianie zaproponowali za niego jedną trzecią tej sumy. Po prostu się wygłupili. To wartościowy, wciąż rozwojowy obrońca, który w Ruchu mógłby siedzieć na ławce rezerwowych, podczas gdy u nas był, i myślę, że będzie podstawowym graczem.
- Do Sandecji z obozu spędzonego z Legią powrócił Damian Zbozień. Oznacza to, że pozostaje w Nowym Sączu?
- Tak, pozostaje. Uściślenia wymagają już tylko kwestie formalne. Legia chce z powrotem go wykupić - w grę wchodzi kwota 100 tys. zł - i bezpłatnie nam go wypożyczyć. Nie kryję, że satysfakcjonowałoby nas takie rozwiązanie.
- Wyczerpaliśmy zatem kwestie kadrowe. Porozmawiajmy o przygotowaniach do rundy wiosennej. Przystępujecie do niej z nadziejami na włączenie się jeszcze do walki o ekstraklasę?
- O wszystkim zadecydują pierwsze trzy kolejki spotkań. Jeśli liderujące drużyny ŁKS-u i Podbeskidzia potracą punkty, a my odniesiemy zwycięstwa, to nie wykluczam sensacji. Spokojnie jednak traktujemy drugą część sezonu. Broni, jak wspomniałem, nie składamy, ale jeśli w tym sezonie szturm się nie powiedzie, to kolejne rozgrywki rozpoczniemy z hasłem: wszystkie siły na ekstraklasę.
- Był Pan na niedawnym sparingu Sandecji z Resovią?
- Jasne, że byłem. Jak mógłbym nie być?
- I jakie są Pańskie wrażenia?
- Pierwsza połowa w wykonaniu naszego zespołu była doprawdy wyśmienita. Zespół udowodnił wówczas, że drzemią w nim wielkie możliwości. Świetnie zaprezentowali się zwłaszcza Maciek Kowalczyk, Marcin Chmiest i Marcin Woźniak. Ogromną walecznością imponował Darek Gawęcki, pewnie interweniował Marcin Makuch. W drużynie nie było zresztą ani jednego słabego punktu. Po zmianie stron z chłopaków jak gdyby zeszło powietrze. Ta część spotkania pozostawiła wiele do życzenia.
- Jak układa się współpraca zarządu klubu z nowym sztabem szkoleniowym?
- Bez zarzutu. Osobiście o trenerze Mariuszu Kurasie mam jak najlepsze zdanie. To właściwy człowiek na właściwym miejscu. Gołym okiem widać, że zależy mu na zbudowaniu w Nowym Sączu silnego zespołu, takiego, który wcześniej czy później zagra w ekstraklasie. Z tego, co wiem, w ekipie panuje właściwa atmosfera. Nie ma zatem absolutnie żadnego powodu, by narzekać.
- Na ile możliwe jest rozgranie zaplanowanego na 5 marca meczu z GKP Gorzów przy sztucznym oświetleniu?
- To pytanie należałoby skierować do dyrektora MOSiR-u Pawła Badury. Ja konkretnej wiedzy na ten temat nie mam. Myślę jednak, że wiele zależeć będzie od pogody. To głównie ona określa tempo prowadzonych na stadionie robót. Kiedy jupitery zostaną już zainstalowane, konieczny będzie jeszcze odbiór inwestycji przez policję. Sprawa jest zatem cokolwiek skomplikowana. Ale nie tracę nadziei, że drugą część sezonu zainaugurujemy przy sztucznym oświetleniu.
- Jak przedstawia się sytuacja finansowa MKS Sandecja?
- Dobrze, choć nie bardzo dobrze. Piłkarzom zalegamy z dwumiesięcznymi wypłatami, ale w porównaniu z innymi klubami to naprawdę "pikuś". Przełom roku jest dla każdej organizacji sportowej krytycznym okresem. Czekamy obecnie, aż zaczną wpływać pieniążki za Rudolfa Urbana. Kiedy tylko znajdą się na naszym koncie, piłkarze otrzymają wszystkie należne im świadczenia.
Rozmawiał Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |