|
|
|
Meldunek z obozu Sandecji rozpoczynamy od przypomnienia, że pierwotnie planowany na sobotę jej mecz z GKS Katowice odbędzie się już w piątek. Początek o godz. 19. Zmiana terminu podyktowana została wypożyczeniem obiektu dla firmy Fakro, która planuje przeprowadzenie na nim imprezy dla swych pracowników. Bilety wstępu na pierwszoligowe zawody, z wydrukowaną już nieaktualną datą, zachowują oczywiście swą ważność.
Dobra informacja dla kibiców biało-czarnych: wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że Marcin Chmiest będzie jednak do dyspozycji trenera Mariusza Kurasa. Napastnik doznał podczas spotkania z Bogdanką (strzelił w nim gola, gwarantującego sądeczanom jednopunktową zdobycz) urazu lewego barku, który wydawał się eliminować go z udziału w piątkowej potyczce. Na szczęście dolegliwość nie okazała się szczególnie ciężka. |
|
- Przeprowadzone we wtorek w Krakowie specjalistyczne badania wykazały, że nie ma naciągnięcia, a tym bardziej zerwania ścięgien - informuje Kuras. - W związku z tym dzisiaj (w środę - przyp. red.) Marcin ma podjąć normalny trening i z największym prawdopodobieństwem będę mógł w piątek skorzystać z jego usług. Piłkarz osiągnął wysoką formę i jego brak byłby sporym osłabieniem siły ataku.
Tym bardziej, że nie ma szans na występ Arkadiusza Aleksandra, innego gracza przedniej formacji. Ten dopiero przed paroma dniami pozbył się chroniącego uszkodzoną kostkę buta ortopedycznego i dołączył do normalnie ćwiczących kolegów z drużyny.
- Uraz szybko się goi i pojawiła się nadzieja, że w tym sezonie Arka zobaczymy jeszcze na boisku - kontynuuje szkoleniowiec Sandecji. - Pośpiechu nie ma. Niech zawodnik wydobrzeje na sto procent. Narażanie zawodnika na ryzyko odnowienia się lub pogłębienia urazu mija się z celem.
Przeciwko Ślązakom nie wystąpi także obrońca Petar Borovićanin. Serb obejrzał w Łęcznej czwartą żółtą kartkę, co "z automatu" równoznaczne jest z pauzą w jednym ligowym spotkaniu. Najpewniej zastąpi go Marcin Woźniak. Pozyskany z Pogoni Szczecin defensor ma za sobą kłopoty zdrowotne i aż pali się do gry.
autor: Daniel Weimer, Dziennik Polski |
|
 |