Stowarzyszenie Kibiców Sandecji
Rotacja1
Archiwum aktualnościStatutZarządCzłonkostwoForumMuzeum SandecjiPolityka prywatnościKontakt
Sandecja Nowy Sącz
Poniedziałek, 06 Czerwiec, 2011

Dziennik Polski o kibicach Sandecji

Sandecja Nowy SączW dzisiejszym "Dzienniku Polskim" ukazał się ciekawy artykuł poświęcony kibicom Sandecji, zapraszamy do lektury.

Kibice Sandecji chcą edukować młodszych kolegów. Poprzez oprawy meczów i forum internetowe zamierzają propagować patriotyzm nawiązując do historii klubu sportowego.

- Wiemy, że patriotyzm nie jest dziś modny. Gdy ktoś wstanie do hymnu, to się z niego śmieją. Chcemy pokazać, że warto być patriotą. Warto poznawać historię klubu, który kochamy - mówi Piotr Kazana, student historii i kibic Sandecji.

A Krzysztof Saczka, wiceprezes Stowarzyszenia Kibiców Sandecji dodaje: - Wszyscy pędzą do przodu z hasłem: ekstraklasa! Zapomina się, że kiedyś zawodnicy grali na zwykłej trawie w rozpadających się butach, które po każdym meczu ktoś tam im zszywał a Sandecja kiedyś była wielosekcyjnym klubem o bogatej historii. Mamy swoich bohaterów jak Julian Zubek "Tatar", słynny dowódca partyzantów AK, który był piłkarzem pierwszego składu Sandecji w latach 30. XX wieku. Poza kondycją fizyczną, która pozwoliła mu przetrwać trudy kurierskiej służby w czasie II wojny światowej, zawdzięczał Sandecji patriotyczne wychowanie.
- A A A +
Drukuj Drukuj
Email Email
RSSRSS
Skomentuj na forum Na Forum
Skomentuj na Facebook Na Facebook
Ostatnio słowo kibic budzi w Polsce negatywne skojarzenie. Częściej na określenie miłośników piłki nożnej używa się słowa "kibol". Obraża Was to?

Krzysztof Saczka: Słowo kibol nie jest obraźliwe. W gwarze wielkopolskiej zwrot ten oznacza, że ktoś jest zapalonym kibicem. O to się nikt nie obraża. Traktujemy to nawet jako komplement. Tego określenia zaczęła używać "Gazeta Wyborcza" w związku z kibicami Lecha Poznań, kreując kibola, jako tego złego, twardego chłopa, który tylko czeka, żeby komuś dać w twarz, z czego zresztą kibice w Poznaniu się śmieją.

Piotr Kazana: Negatywne znaczenie tego słowa wykreowały media odnosząc je niewłaściwych zachowań kibiców piłki nożnej.

Na określenie złego kibica istnieje już w języku polskim odpowiednie słowo, to pseudokibic.

PK: Tego słowa media ostatnio nie używają, bo słowo kibol bardziej wbija się w pamięć zwykłego szarego człowieka, i sprowadza się do wspólnego mianownika wszystkich kibiców. Moim zdaniem chodzi o to, żeby nas wszystkich postrzegano jako bandytów, i żeby nas "wykurzyć" ze stadionów.

Kto będzie chodził na mecze, gdy Was zabraknie?

PK: O to trzeba zapytać pana premiera Donalda Tuska.

Sądzicie, że istnieje coś w rodzaju konfliktu między środowiskiem kibiców piłki nożnej a mediami?

KS: Nie można uogólniać. My, jako kibice Sandecji nie mamy konfliktu z nikim, z żadną gazetą czy innymi mediami. W Poznaniu narodził się konflikt między kibicami tamtejszego Lecha a "GW", było wzajemne obrzucanie się mięsem. Kibice na meczach robili oprawę kompromitującą gazetę, a znowu gazeta przedstawiała ich w nienajlepszym świetle. Zresztą i kibice z Warszawskiej Legii byli na celowniku "GW" i ITI.

Po zakazach stadionowych, które wprowadził rząd wobec kibiców, trudno było w gazetach przeczytać o tym środowisku coś dobrego.

KS: To wrzucenie wszystkich do jednego worka nie jest w porządku.

PK: Nas to również dotknęło. Przykład? Jako kibice Sandecji chcieliśmy dotrzeć na wyjazdowy mecz do Łęcznej. Zorganizowaliśmy wyjazd mimo zakazu, w formie wycieczki krajoznawczej. Udało się nam dojechać do docelowego miejsca, oczywiście pod eskortą policji. Postaliśmy 15 minut pod bramami stadionu. Na miejscu policja poinformowała nas, że jeśli się nie rozejdziemy zostaniemy podpięci pod nielegalne zgromadzenie i ukarani mandatami. To tak, jakby Pani pojechała do Szczawnicy na wycieczkę, a ktoś zabronił pani zwiedzać.

Ale wy nie pojechaliście zwiedzać Łęcznej.

PK: Chcieliśmy zwiedzać Łęczną, ale nam tego nie umożliwiono.

KS: A mecz był w czasie wolnym od zwiedzania... Chcieliśmy po prostu obejrzeć mecz naszej drużyny, ale policjanci mieli w ręku mocniejsze argumenty.

Jadąc tam wiedzieliście, że na stadion nie wejdziecie.

KS: Spodziewaliśmy się. Ale próbować trzeba i walczyć o swoje racje.

Staracie się przełamywać negatywny stereotyp kibica. Przykład to ostatnia akcja krwiodawstwa, podczas której członkowie Stowarzyszenia Kibiców Sandecji wspólnie z siatkarkami tego klubu oddawali krew.
Pomogło?

PK: Cieszymy się z tego, że media się tym interesują, ale nie robimy nic na pokaz. Sprawia nam przyjemność, że możemy coś dla kogoś zrobić.

Czyli to nie była akcja pod publiczkę?

KS: Głównym jej celem było zainteresowanie tematyką krwiodawstwa. Wiele osób przychodzi na stadion, to są głównie ludzie młodzi, stanowią siłę i chodzi nam o to, żeby zainteresować ich czymś więcej niż mecz.

To dało efekt, bo media napisały, ludzie się dowiedzieli, że macie szlachetne intencje. Podobnie było z oprawą meczu, podczas którego upamiętniliście Zbrodnię Katyńską. Ja już wiem, ale poproszę, żebyście Czytelnikom niezainteresowanym piłką nożną wyjaśnili, co to takiego oprawa.

PK: Każde małe dziecko wie, że polska piłka nożna jest kiepska. Jak te mecze wyglądałyby bez kibiców i bez oprawy? Ostatni tego przykład był na meczu w Sączu z ŁKS - em Łódź. Nic się na boisku nie działo. Brak dopingu, brak oprawy. Właśnie po to są te oprawy, żeby tę naszą szarą polską piłkę upiększyć. Jest grupa młodych ludzi, którzy przygotowują oprawy - malują sektorówki i flagi, wycinają różne elementy - to takie nasze hobby.

To teraz o Katyniu.

PK: Podczas meczu z Kolejarzem Stróże pojawiły się na trybunach dwie sektorówki jedna z napisem: "1940", czyli datą wymordowania polskich oficerów przez NKWD w Katyniu oraz innych miejscach w ZSRR, i druga z datą "2010" - symbolizującą katastrofę smoleńską. Na samym środku sektora F pojawiła się duża sektorówka z napisem "KATYŃ", do tego był transparent: "JEŚLI ZAPOMNIMY O NICH, TY BOŻE W NIEBIE ZAPOMNIJ O NAS".

Jaka była reakcja kibiców?

PK: Natychmiastowa - ludzie wstali i zapanowała totalna cisza. W pewnym momencie kibice zaczęli krzyczeć: Katyń! Katyń! Pamiętamy!! Rozległy się wielkie brawa na stadionie.

Kto to wymyślił?

PK: My, kibice. Jeśli chodzi o oprawy zajmuje się tym konkretna grupa młodych kibiców, która się nazywa Young-Group powstała w 2004 r. - to młodzi chłopcy. Ja sam się tam udzielam. Wynajmujemy halę, w której malujemy sektorówki.

Na przykład z hasłem: "Donald matole, twój rząd obalą kibole". To też oprawa?

KS: Nie, to rodzaj grupowej polemiki z polityką rządu.

PK: Stadiony w Polsce i ogólnie w krajach byłego bloku wschodniego, to miejsca, gdzie ludzie manifestowali i manifestują do dziś swoje niezadowolenie z sytuacji politycznej, działań rządowych, czy nawet związanych z polityką klubów sportowych. To tak jakby głos ludu.

Raczej głos stadionu...

KS: Korzystamy w ten sposób z konstytucyjnego prawa do wolności słowa.

Musicie mieć zgodę na umieszczanie transparentów na stadionie?

PK: Teraz jest cenzura naszych transparentów. Przedtem tego nie było. Obecnie od delegata PZPN zależy, co możemy wnieść na stadion a co nie.

KS: Czasami już ochrona jakiś transparent zablokuje. Czasami przechodzi przez ochronę, zostaje wywieszony na trybunie, ale przez mikrofon podawana jest prośba o ściągniecie takiego transparentu, gdyż delegat PZPN stwierdził, że jest to hasło niestosowne.

Jaką szykujecie najbliższą oprawę?

PK: Tego nie możemy zdradzić.

Ale możecie zdradzić, że pracujecie nad przybliżeniem innym kibicom sądeckich bohaterów z czasów II wojny światowej związanych z Sandecją.

PK: Chodzi o postacie dość w Nowym Sączu znane, bo są ulice i szkoły ich imienia, ale nie są one do końca utożsamiane z klubem Sandecja. Owszem w monografii redaktora Daniela Weimera poświęconej klubowi, jak i innych wcześniejszych pojawiają się ich nazwiska i krótkie notki. Niestety nie ma żadnego historycznego opracowania na ten temat. Historycy opisując losy: Jana Freislera, Romana Stramki, Konstantego Gucwy i Juliana Zubka "Tatara" pomijają to, w jakim klubie trenowali. Piszą tylko, że byli sportowcami. Większość ludzi w Nowym Sączu nie zdaje sobie z tego sprawy, że Sandecja to nie tylko sport.

A więc co jeszcze?

PK: Julian Zubek "Tatar", słynny dowódca partyzantów AK, był piłkarzem pierwszego składu Sandecji w latach 30. XX wieku, był też na początku swojej działalności konspiracyjnej kurierem. Roman Stramka, był lekkoatletą, piłkarzem i narciarzem biegowym. Jan Freisler był również piłkarzem oraz narciarzem. Poza znakomitą kondycją fizyczną, która pozwoliła przetrwać trudy kurierskiej służby podczas II wojny światowej, ci chłopcy zawdzięczali Sandecji patriotyczne wychowanie. Niestety nigdzie nie można o tym przeczytać. Tymczasem Sandecja należała do struktur Kolejowego Przysposobienia Wojskowego, organizacji paramilitarnej stworzonej bodajże w 1927 r. W statucie tej organizacji było m.in. wychowanie obywatelskie oraz patriotyczne i krzewienie sportu wśród młodzieży. Sandecja od 1931 r., po reaktywacji klubu wstąpiła do struktur tejże organizacji.

Chcecie zwrócić uwagę na te postacie, żeby przez to edukować młodych ludzi na stadionie?

PK: Świat się zmienił. Patriotyzm nie jest dziś modny. Gdy ktoś wstanie do hymnu, to się z niego śmieją. Chcemy pokazać, że warto być patriotą. Warto wiedzieć o swoich korzeniach i poznać historię swojego klubu, który się kocha, na którego mecze przychodzi się dopingować.

Jak chcecie do tego przekonać młodych kibiców?

PK: Jest kilka pomysłów, ale nie będę ich na razie zdradzał. Mamy swoją stronę internetową, gdzie na forum jest zakładka "historia". Już tam próbujemy budować świadomość historyczną wśród kibiców.

KS: Najlepszym miejscem na edukację jest oczywiście stadion. Tam najwięcej osób przychodzi. A gdy pojawia się oprawa patriotyczna - jak ta o Katyniu - to trafia bezpośrednio do kilku tysięcy ludzi na stadionie. A po meczach w gazetach zawsze są jakieś relacje z boiska i z trybun. Tak można dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Naszym zamiarem jest przekazanie młodym chłopakom, którzy przychodzą na stadion wartości, które nam zostały przekazane przez starszych kibiców, trochę w inny sposób, ale czasy się zmieniły i teraz, choćby przez kolorowe oprawy, możemy bardziej przykuć czyjąś uwagę i zainteresować tematem. Zapomina się, że Sandecja kiedyś była wielosekcyjnym klubem, że ma bogatą historię. Wszyscy pędzą do przodu z hasłem: ekstraklasa! Wybudujmy trybuny, oświetlenie itp. A kiedyś zawodnicy grali na zwykłej trawie w rozpadających się butach, które po każdym meczu ktoś tam im zszywał. Nie było zapędów: wybudujmy wielki stadion! Celem było utrzymanie się w lidze.

Nie entuzjazmujecie się ekstraklasą?

PK: Jak dla nas Sandecja mogłaby grać nawet i w ostatniej lidze. Nie robiłoby mi to różnicy, kibicowałbym drużynie na meczach u siebie jak i na tych wyjazdowych.

KS: Ważne, żeby klub miał kontynuację. Mam wrażenie, że nowi ludzie, którzy przychodzą na stadion nie mają świadomości, że Sandecja to klub, który powstał w 1910 r.

PK: To tak zwani kibice sukcesu, którzy pojawili się po wejściu Sandecji do I ligi.

A wy jesteście jej wierni?

PK: Sandecja to dla nas pasja, nie tylko klub piłkarski. To sposób na życie, coś więcej niż tylko piłka nożna.

Rok temu na ścianie apteki przy ul. Grota Roweckiego wasi koledzy namalowali graffiti: nazwa klubu Sandecja przedzielona symbolem Polski Walczącej. Odebrane zostało to przez niektórych historyków i część kombatantów jako nadużycie i niezrozumienie tej symboliki. Potraficie to uzasadnić?

PK: Już choćby nazwiska bohaterów, których wymieniłem dają podstawy do użycia tego symbolu w nazwie klubu. Ci ludzie walczyli w konspiracji i ryzykowali życie za Polskę. Oni są częścią historii klubu i bardzo chciałbym, żeby ktoś z sądeckich historyków pomógł nam zgłębić ten temat, głównie chodzi o wychowanie obywatelskie i patriotyczne w Sandecji w latach 30 XX wieku.

KS: Podczas walnego zebrania klubu, gdy zmieniano tradycyjny herb klubu na ten obowiązujący dzisiaj, złożyliśmy wniosek o głosowanie i poza nami - grupką sześciu kibiców - wszyscy inni głosowali za przyjęciem nowego herbu. Jakby odcinali się od tradycji. A my chcemy tę historię wydobyć na światło dzienne. Sam Julian Zubek odpowiedział na pytanie co dała mu Sandecja: "Najcenniejsze co nam dała Sandecja, oprócz oczywiście tężyzny fizycznej i kociej sprawności, to wychowanie patriotyczne".

PK: 90 proc. piłkarzy i narciarzy biało-czarnych podjęło później walkę z hitlerowcami, w partyzantce lub konspiracji. O to nam chodzi aby pokazać tę kartę historii klubu.

Rozmawiała: Monika Kowalczyk
Wróć ...

Zobacz również:


Copyright © 2007 - 2025 Stowarzyszenie Kibiców Sandecji

designed by: www.chariot.pl, powered by: ChariotCMS 3.3 Advanced
[X]

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi
ustawieniami przeglądarki. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w Twojej przeglądarce.