|
|
|
Bardzo cenny jeden punkt zdobyli zawodnicy Sandecji w inauguracyjnym meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Zgromadzeni kibice gole obejrzeli dopiero w drugiej połowie spotkania. Najpierw w 77. minucie Marka Kozioła pokonał Adrian Błąd, a następnie w 86. min. wyrównującą bramkę zdobył niezawodny Arkadiusz Aleksander.
Składy:
Zawisza Bydgoszcz: Andrzej Witan, Krzysztof Hrymowicz, Łukasz Skrzyński, Paweł Oleksy, Michał Ilków-Gołąb, Martins Ekwueme, Adrian Błąd, Rafał Piętka, Paweł Zawistowski, Vahan Gevorgyan, Benjamin Imeh
Sandecja Nowy Sącz: Marek Kozioł, Marcin Makuch, Jano Frohlich, Tomasz Midzierski, Łukasz Derbich, Bartosz Szeliga, Wojciech Trochim, Michał Trzeciakiewicz, Lukas Janić, Dariusz Gawęcki, Arkadiusz Aleksander
Żółte kartki: 40′ Krzysztof Hrymowicz, 51′ Wojciech Trochim, 80` Łukasz Derbich, 92` Michał Trzeciakiewicz
Bramki: Adrian Błąd 77', 86' Arkadiusz Aleksander |
|
To była godna inauguracja I-ligowego sezonu w Bydgoszczy. Co prawda bramki padały dopiero w ostatnim kwadransie, ale Zawisza i Sandecja Nowy Sącz stworzyły dobre widowisko.
Sobotni pojedynek był powrotem do Bydgoszczy po rocznej przerwie trenera Sandecji Mariusza Kurasa oraz byłego obrońcy Tomasza Midzierskiego. - Dwie godziny przed meczem czułem się, jakby kibice ponownie mieli ponieść do walki - tłumaczył obrońca gości. - Zostawiłem na miejscu sporo przyjaciół i czuję się tutaj jak w domu. Z radością wróciłem do tego miasta, bowiem jest mi niezwykle bliskie - dodał trener Mariusz Kuras.
Sentymenty zostały jednak w szatni, bowiem na boisku w pierwszej i drugiej połowie obie drużyny stworzyły dobre widowisko. To było zupełnie coś innego niż II-ligowa kopanina, którą można było oglądać dotychczas nad Brdą. - Zawisza w trakcie przerwy letniej dokonał szeregu zmian w składzie i jest teraz niezwykle silną ekipą, co widzieliśmy na boisku - podkreślił Kuras.
Rzeczywiście, jego zespół po dobrym rozpoczęciu spotkania z biegiem czasu coraz częściej chował się za podwójną gardą, a do Nowego Sącza goście mogli wracać z bagażem nawet kilku bramek. Bliski szczęścia był wypożyczony z Zagłębia pomocnik Martins Ekwueme, po którego strzale z dystansu piłka uderzyła w słupek. Kilkakrotnie zaskoczyć bramkarza rywali próbował Paweł Zawistowski. Jeszcze przed przerwą Wahan Geworgian spudłował z pięciu metrów.
Jednak w meczu padły tylko dwie bramki. Najpierw Adrian Błąd wykorzystał zagapienie rywali i w sytuacji sam na sam pokonał Marka Kozioła. Kilka minut później Arkadiusz Aleksander strzałem zza pola karnego doprowadził do wyrównania.
źródło: własne / sportowefakty.pl |
|
 |