|
|
|
Sandecja Nowy Sącz zremisowała 1:1 z Olimpią Elbląg w meczu 27 kolejki I ligi.
Mecz toczył się w bardzo ciężkich warunkach pogodowych. Szczególnie w drugiej połowie, podczas ulewnego deszczu, wody stojącej na murawie i grzęznącej w niej piłce.
Z powodu ulewy druga połowa rozpoczęła się z 15-sto minutowym opóźnieniem, sędziowie rozważali odwołanie spotkania.
Bramki zdobyli Michał Koładko w 16' i Arkadiusz Aleksander w 19'.
Składy:
Sandecja: Mariusz Różalski - Marcin Makuch, Martin Zlatohlavy, Sebastian Fechner, Marcin Woźniak - Kamil Majkowski (70' Paweł Leśniak), Sebastian Szczepański, Dariusz Gawęcki, Lukáš Janič (30' Wojciech Trochim), Piotr Kosiorowski (70' Peter Petrán) - Arkadiusz Aleksander.
Olimpia: Aleksiej Rogaczow - Witalij Nadijewskij, Nikołaj Borsukow, Marcin Pacan (18' Oleg Ichim), Adam Banasiak - Michaił Koladko (46' Anton Kołosow), Andrzej Matwijów, Paweł Czoska, Mateusz Górka (84' Grzegorz Miecznik), Lubomir Lubenow - Tomasz Chałas.
Żółte kartki: Sebastian Szczepański - Nikołaj Borsukow
Sędziował: Jacek Zygmunt (Jarosław).
Więcej informacji w rozwinięciu wiadomości >> |
|
Mecz rozpoczął się od obustronnych ataków. Tak jak twierdził trener Sandecji rywale postawili twarde warunki gry. Jeżeli tylko była okazja, Olimpia atakowała. W 4 minucie groźnie strzelał Lubenow. W odpowiedzi ładną akcją popisała się Sandecja. Do Aleksandra piłkę podał Janić, ale napastnik biało czarnych strzelił zbyt lekko. W 14 minucie znów akcja tej samej pary, ale Aleksander zbyt słabo uderzył futbolówkę i bramkarz Olimpii nie miał problemów z jej wyłapaniem. Sandecja osiągnęła widoczną przewagę, jednak zespół gości ani myślał się bronić. W 16 minucie prawą stroną boiska pognał Czoska. Wyłożył piłkę Kaliadce, a ten posłał futbolówkę do siatki obok Różalskiego. Zaskoczona Sandecja na chwilę przystanęła. Na szczęście odpowiedź gospodarzy była szybka. W 19 minucie w polu karnym piłkę ręką zagrał obrońca rywali. Jedenastkę na bramkę zamienił Aleksander. Od tego momentu gospodarz osiągnęli przewagę. Na bramkę Olimpii strzelali Gawęcki, Fechner i Majkowski. Pod koniec pierwszej połowy nad stadionem zerwała się ulewa. Woda bardzo utrudniała grę. Po przerwie, która trwała kwadrans dłużej nic się nie zmieniło. Zamiast piłki nożnej oglądano wodną. Piłkarze starali się zaskoczyć długimi podaniami, ale kiedy tylko futbolówka dotykała ziemi natychmiast stawała lub odbijała się w nieprzewidywalny sposób. Remis nie krzywdzi żadnej z drużyn, ale nie był to normalny mecz i nie powinien się odbyć w drugiej połowie.
źródło: własne / sadeczanin.info |
|
 |