|
|
|
Po dobrym i emocjonującym spotkaniu piłkarze Sandecji na własnym boisku pokonali wicelidera Olimpię Grudziądz.
Bramki dla Sandecji zdobyli Łukasz Grzeszczyk w 18' i bramkę samobójczą Michal Piter-Bučko w 48'.
Sandecja walczyła ambitnie i zasłużenie pokonała wyżej notowanego rywala, w biało-czarnych barwach ponownie można było ujrzeć walecznego Piotra Kosiorowskiego, który powrócił po urazie ręki.
Składy:
Sandecja: Marcin Cabaj - Marcin Makuch, Peter Petrán, Arkadiusz Czarnecki, Adam Mójta - Sebastian Szczepański, Tomasz Margol (76' Maciej Górski), Matej Náther, Łukasz Grzeszczyk (90' Geworg Badaljan), Rafał Zawiślan (69' Piotr Kosiorowski) - Fabian Fałowski.
Olimpia: Bartosz Fabiniak - Robert Pisarczuk, Michal Piter-Bučko, Marcin Staniek, Marcin Woźniak - Robert Szczot (59' Maciej Kowalczyk), Dariusz Kłus, Marcin Smoliński (75' Piotr Ruszkul), Dariusz Gawęcki (89' Adrian Frańczak), Maciej Rogalski - Adam Cieśliński.
Żółte kartki: Mójta, Petrán - Rogalski, Gawęcki, Frańczak, Kłus.
Czerwona kartka: Maciej Rogalski (77', Olimpia, za drugą żółtą).
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław).
Widzów: 1700.
Więcej informacji w rozwinięciu wiadomości >> |
|
Sądeccy piłkarze, podobnie jak w ubiegłym sezonie, wygrali 2:0. To trzecie zwycięstwo Sandecji nad Olimpią przed własną publicznością. Drużyna z Grudziądza wciąż nie może pokonać tego rywala.
Na początku odważniej zaatakowali goście, którzy dwukrotnie zmusili do interwencji Marcina Cabaja. Potem do głosu doszła Sandecja Nowy Sącz i pierwsze ostrzeżenie dał Tomasz Margol w 12. minucie. Uderzenie środkowego pomocnika poleciało nad poprzeczką. W 16. minucie piłka trafiła już tam, gdzie powinna, czyli do bramki. Adam Mójta dośrodkował w pole karne, gdzie Fabian Fałowski zgrał do Łukasza Grzeszczyka, a ten uderzył w długi róg i nie dał szans bramkarzowi Olimpii.
Gospodarze złapali wiatr w żagle i wzięli się za kolejne ataki, choć ponownie byli blisko dopiero w 36. minucie, kiedy Tomasz Margol nieznacznie pomylił się przy strzale z dystansu. Końcówka pierwszej odsłony należała już do Olimpii Grudziądz, która powinna wyjść na prowadzenie 2:1. Najpierw strzał Marcina Smolińskiego z linii bramkowej wybił Arkadiusz Czarnecki, a w drugim przypadku golkiper Sandecji obronił uderzenie Macieja Rogalskiego z pięciu metrów.
Nowosądeczanie doskonale otworzyli drugie 45 minut. Już 180 sekund po wznowieniu gry podwyższyli prowadzenie. Rafał Zawiślan wpadł w pole karne, lecz długo zwlekał ze strzałem i zagrał do Tomasza Margola. Jego uderzenie odbiło się jeszcze od obrońcy Michala Pitera-Bucko, piłka zmieniła kierunek lotu i wpadła do siatki.
Podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego mogą pluć sobie w brodę, że nie wygrali tego meczu. Mimo straty dwóch bramek, mogli strzelić ichwięcej niż rywal. W 52. minucie niewiele nad poprzeczką uderzył Adam Cieśliński. Ten sam zawodnik miał też okazję na zdobycie bramki głową, ale w 68. minucie poradził sobie z tym bardzo dobrze Marcin Cabaj. Najlepszą okazję miał na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Marcin Smoliński. Pomocnik Olimpii był już w polu karnym i uderzył z ostrego kąta. Efekt? Piłka minimalnie poleciała obok lewego słupka.
Od 77. minuty przyjezdni grali w osłabieniu. Maciej Rogalski został drugi raz ukarany żółtą kartką za symulowanie faulu, co w efekcie oznaczało czerwień. W pierwszym przypadku gracz z Grudziądza padał w szesnastce, a drugim tuż przed. Mimo utrudnionej sytuacji goście mieli jeszcze dwie okazje. W 84. minucie rezerwowy Piotr Ruszkul niewiele pomylił się przy soczystym uderzeniu z prawego narożnika pola karnego, a w ostatniej akcji meczu głową uderzył Adam Cieśliński, ale i tym razem nie był w stanie zaskoczyć bramkarza Sandecji.
źródło: własne / sportowefakty.pl |
|
 |