| | |
Po samobójczej bramce zawodnika gości piłkarze Sandecji pokonali dziś w Nowym Sączu liderujący w pierwszoligowej tabeli (wraz z Górnikiem Łęczna) zespół GKS Bełchatów!
Wynik meczu ustalił już w doliczonym czasie gry Maciej Bębenek.
Bramki:
1:0 Maciej Wilusz 17' (sam.)
2:0 Maciej Bębenek 93'.
Składy:
Sandecja: Marcin Cabaj - Marcin Makuch, Peter Petrán (46' Przemysław Szarek), Arkadiusz Czarnecki, Adam Mójta - Łukasz Grzeszczyk, Matej Náther, Tomasz Margol, Sebastian Szczepański (77' Maciej Górski), Maciej Bębenek - Fabian Fałowski (66' Geworg Badaljan).
Bełchatów: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Maciej Wilusz, Mateusz Szymorek - Michał Renusz (86' Łukasz Wroński), Patryk Rachwał (61' Damian Szymański), Szymon Sawala, Kamil Wacławczyk, Andreja Prokić (46' Mateusz Mak) - Michał Mak.
Żółte kartki: Petrán, Bębenek, Mójta, Czarnecki - Rachwał, Baranowski, Sawala, Renusz.
Sędziował: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra).
Widzów: 2700.
Więcej informacji w rozwinięciu wiadomości >> | | Kiepska skuteczność była grzechem, którego Sandecja nie wybaczyła wiceliderowi I ligi. Sama strzeliła dwie bramki i mogła cieszyć się z pierwszej od czterech kolejek wygranej.
Sandecja ruszyła z dużym animuszem i już w pierwszej akcji poważnie zagroziła bramce PGE GKS-u. Maciej Bębenek dośrodkował w pole karne, Łukasz Grzeszczyk uderzył, a Arkadiusz Malarz wypiąstkował piłkę przed siebie i obrońcy wybili ją z pola karnego. W 7. minucie Szymon Sawala stracił piłkę, co wykorzystał Bębenek, który popędził w pole karne, tam pokazał efektowny drybling i mocno uderzył, lecz bramkarz gości spisał się bez zarzutu.
Po drugiej stronie aktywny i groźny w ofensywie był Michał Mak, który podawał kolegom, albo sam wpadał w szesnastkę. Tam jednak dobrze radzili sobie stoperzy Sandecji lub zagrania były niecelne. Po kwadransie gry zrobiło się gorąco pod bramką sądeczan, gdy Michał Renusz nieznacznie przestrzelił, celując w lewe okno.
Kiepska skuteczność PGE GKS-u Bełchatów po raz pierwszy została ukarana w 17. minucie. Niezawodny Adam Mójta wrzucił w szesnastkę z lewej strony, a akcję zamykał Maciej Bębenek. Jego strzał głową odbił się od nóg Macieja Wilusza i "Biało-czarni" cieszyli się z prowadzenia.
Podopieczni Ryszarda Kuźmy byli stroną przeważającą i próbowali też strzałów z dystansu. Łukasz Grzeszczyk fatalnie spudłował, a Sebastian Szczepański trafił wprost w ręce bramkarza. W 39. minucie przypomniał o sobie Michał Mak, szarżujący na lewej flance i nieprzepisowo powstrzymany przez Petera Petrana. Po rzucie wolnym z wysokości pola karnego Paweł Baranowski uderzył głową obok bramki. Ten sam zawodnik był jeszcze bliżej szczęścia 120 sekund później, gdy trafił słupek po strzale piętką z najbliższej odległości.
Na drugą połowę gospodarze wyszli już bez kontuzjowanego Słowaka Petrana, którego zastąpił godnie Przemysław Szarek. Trener Kamil Kiereś chciał zwiększyć siłę ognia i posłał do boju Mateusza Maka. Goście wzięli się od razu do roboty. Już w 46. minucie Michał Renusz uderzył, ale obok lewego słupka. Po upływie kolejnych 4 minut Przemysław Szarek nie upilnował Michała Maka, a ten uderzył tak, że piłka leciała już do pustej bramki. Stoper Sandecji zdołał do niej dopaść i wybić ją poza boisko.
Nowosądeczanie ochłonęli nieco po naporze przyjezdnych i w 54. minucie ponownie sprawcą dużego zagrożenia był lewy obrońca Adam Mójta. Tym razem po wrzutce z rożnego główkował Łukasz Grzeszczyk, bramkarz sparował do boku, a poprawka Arkadiusza Czarneckiego trafiła w boczną siatkę.
Zespół gości dążył do strzelenia bramki, ale raził nieskutecznością. W 62. minucie Adrian Basta główkował obok prawego słupka, potem dwukrotnie bliski szczęścia był Kamil Wacławczyk. W pierwszym przypadku nieznacznie spudłował, w drugim nieczysto trafił w piłkę, więc Marcin Cabaj nie miał problemu z jej złapaniem. Pomocnik GKS-u mógł też zaliczyć asystę, lecz również z bliskiej odległości ponad bramką główkował Paweł Baranowski.
Spadkowicz z Ekstraklasy już do końca nie poprzestawał w swoich próbach. W 80. minucie Maciej Wilusz pewnie trafiłby do siatki, ale jego strzał z 8 metrów zablokował Tomasz Margol. W końcówce ponownie dał o sobie znać Michał Mak. W jednej z szarż powstrzymał go 17-letni Przemysław Szarek. Napastnik GKS-u szukał też karnego, ale sędzia nie dał się nabrać.
Sądeckie "Pasy" mogły postawić kropkę nad i w 86. minucie, gdy Maciej Górski trafił do siatki, lecz wcześniej jego ręką miała kontakt z piłką, wiec gol nie został uznany. Spotkanie trzymało w napięciu do ostatniej sekundy. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Łukasz Wroński dośrodkował z prawej strony w pole karne, a stojący 3 metry od bramki Szymon Sawala w sobie tylko znany sposób nie znalazł drogi do bramki przy strzale głową. Małopolanie skarcili to chwilę później. Tomasz Margol podał prostopadle do Macieja Bębenka, a ten mając przed sobą tylko golkipera, nie zmarnował szansy i ustalił wynik meczu na 2:0.
źródło: własne / sportowefakty.pl | |  |
|