|
|
|
Po dobrym i emocjonującym spotkaniu Sandecja na własnym obiekcie przegrywa z liderującym Górnikiem Łęczna.
Mimo prowadzenia od 76' nasi piłkarze nie dowieźli do końca nawet punktu, Górnik strzelił zwycięskiego gola już w doliczonym czasie gry.
Bramki:
1:0 Adam Mójta 76' (k)
1:1 Akradiusz Wioźniak 88'
1:2 Nikolajs Kozačuks 92'
Składy:
Sandecja: Marcin Cabaj - Marcin Makuch, Róbert Cicman, Mateusz Bartków, Adam Mójta (90' Pablo Gómez) - Maciej Bębenek, Łukasz Grzeszczyk, Matej Náther, Sebastian Szczepański (66' Fabian Fałowski), Adrian Frańczak - Maciej Górski (81' Rudolf Urban).
Górnik: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin, Marcin Kalkowski, Maciej Szmatiuk, Patrik Mráz - Grzegorz Bonin (86' Nikolajs Kozačuks), Veljko Nikitović, Paweł Zawistowski (70' Arkadiusz Woźniak), Tomasz Nowak, Bartłomiej Niedziela (65' Miroslav Božok) - Łukasz Zwoliński.
Żółte kartki: Bartków, Górski, Makuch, Szczepański - Zawistowski, Szmatiuk.
Sędziował: Michał Zając (Sosnowiec).
Więcej informacji w rozwinięciu wiadomości >> |
|
Lider pierwszoligowych rozgrywek, zgodnie z przewidywaniami stał się wymagającym rywalem dla sądeczan. W pierwszej połowie przeważał i stworzył groźniejsze sytuacje do zdobycia bramek. Już w 2. minucie zrobiło się niebezpiecznie pod bramką gospodarzy. Paweł Zawistowski uderzył sprzed pola karnego, a zmuszony do piąstkowania Marcin Cabaj bardzo dobrze sobie z tym poradził. Ten sam zawodnik strzałem obok słupka wykończył szybką akcję gości, w której piłka leciała, jak po sznurku przez kilkadziesiąt metrów.
Sandecja też miała swoje szanse, ale nie tak liczne. W 2. minucie Łukasz Grzeszczyk z 20 metrów strzelił obok bramki. Biało-czarni próbowali atakować lewą stroną, ale dośrodkowania Adama Mójty były zazwyczaj zbyt głębokie. Lewy obrońca lepszą piłkę posłał w 18. minucie, ale Maciej Bębenek nie doszedł do niej. Ten sam zawodnik w 26. minucie strzelił wysoko nad poprzeczką, a 4 minuty wcześniej podobnie zachował się Matej Nather.
Górnik Łęczna również nie próżnował. W 27. minucie Bartłomiej Niedziela dynamicznie wpadł w pole karne, uderzył mocno i trafił w słupek. Poprawka Łukasza Zwolińskiego trafiła do siatki, ale sędzia odgwizdał spalonego. W 39. minucie Patrik Mraz strzelił z rzutu wolnego, a futbolówkę pewnie złapał bramkarz Sandecji.
Małopolanie mogli w samej końcówce I połowy wyjść na prowadzenie. Maciej Bębenek miał sporo miejsca w polu karnym, ale długo zwlekał ze strzałem, z którym ostatecznie poradził sobie Sergiusz Prusak. - Wydaje mi się, że dwóch zawodników robiło już wślizg i gdybym oddał strzał prawą nogą, to by go zablokowali. Natomiast na pewno po zwodzie mogłem mocniej uderzyć na bramkę - komentował pomocnik gospodarzy. Akcja miała jeszcze dalszy ciąg, ale dobitkę Mateja Nathera sparował na róg golkiper.
Mecz mógł się podobać także po zmianie stron. W 56. minucie Paweł Zawistowski strzelił nad bramką, będąc już w polu karnym, a 120 sekund później za głowę chwycili się wszyscy zawodnicy i kibice Sandecji. Rzut rożny wykonywał standardowo Adam Mójta, a główka Roberta Cicmana trafiła w słupek!
Wielka radość w szeregach sądeczan wybuchła w 76. minucie. Maciej Szmatiuk zagrał ręką w polu karnym, a Adam Mójta z jedenastu metrów pewnie uderzył w prawy, górny róg i było 1:0. Po stracie gola Górnik mocniej zaatakował, a kluczowymi postaciami okazali się rezerwowi. W 88. minucie po zgraniu Szmatiuka, wyrównał strzałem z pola karnego Arkadiusz Woźniak. - To był taki zapalnik, by jeszcze więcej sił włożyć w atak i grać do samego końca - mówił 23-letni napastnik.
Zwycięstwo dało piłkarzom z Łęcznej trafienie Nikolajsa Kozacuksa, który wykorzystał podanie z prawego sektora boiska Pawła Sasina. Sandecja przegrała pierwszy raz u siebie od ubiegłorocznego spotkania z Arką Gdynia, zakończonego wynikiem 0:3. Mecz z trybun oglądał Mouhamadou Traore, który ma wzmocnić Pasy.
źródło: własne / sportowefakty.pl |
|
 |