|
|
|
Jarosław Araszkiewicz, trener Sandecji: - Nie będę mówił, że stwarzaliśmy sytuacje, byliśmy groźniejsi itp. Sami Państwo widzieli jak to wyglądało. Myślę, że dla kibiców było to fajne widowisko, z dużo ilością akcji. Arka zagrała dziś jedno ze swoich lepszych spotkań. Pierwsza bramka ustawiła mecz. Myślę, że długo podobna bramka nie padnie. Później przytrafiły się nam dwie kontuzje, a szczególnie pierwsza z nich spowodowała chaos na boisku .
W tym sezonie straciliśmy 18 bramek, z czego 15 po stałych fragmentach gry. To dla mnie szok. Dołączyło do nas kilku nowych graczy. Liczyłem, że pomogą, a tymczasem na razie oni odcinają tylko w Sandecji kupony.
Byłem dziś pod wrażeniem da Silvy. Miał rzeczywiście „dzień konia”. Dobrze, że w drugiej połowie Cabaj obronił kilka akcji. U nas Aleksander jest po kontuzji. W środę strzelił trzy gole i oczywiście chciałbym, aby tak było w każdym meczu. Dziś jednak zagrał słabiej.
Pierwsza liga jest bardzo specyficzna. Tutaj trzeba „wybiegać mecz”. My straciliśmy dziś dwie bramki i potem było już za późno. Nie graliśmy dobrze ani w obronie ani w ataku. Arka nie jest słabą drużyną. Miała mały kryzys, ale na pewno będzie chciała dogonić czołówkę. My także, ale musimy punktów szukać gdzie indziej. |
| |